Metka zamieszkała u Popiołków, a życie na naszym podwórku powoli wracało na standardowe tory. Oczywiście dziewczynki wciąż nas odwiedzały, a wtedy Metka i Miś bawili się ze sobą jak za dawnych, dobrych czasów. Dziewczynki opowiadały mi też z przejęciem, że pewnego dnia zawiozły Metkę do swojej cioci na wieś, gdzie mieszkały inne owce. Metka jednak nie była zainteresowana ich towarzystwem, próbowała na nie groźnie szczekać i je gonić. Popiołki uznały wtedy, że nie ma co próbować zmieniać Metki — będzie ona psem i tyle.
Pewnego dnia Popiołki zajadały ciasto upieczone przez ciotkę Katarzynę, a Metka jak zwykle bawiła się z Misiem. Wierna przyglądała się temu z budy. Wszystko wydawało się normalne, aż nagle przy otwartej furtce przystanął jakiś mężczyzna. W naszej małej miejscowości wszyscy się znali, ale on zdecydowanie nie był stąd.
Mężczyzna stał i przypatrywał się Metce bawiącej się z Misiem. Widać było, że ta nietypowa owieczka przyciągnęła jego uwagę. Popiołki obserwowały mężczyznę z niepokojem, więc wstałem, podszedłem do furtki i grzecznie zagadnąłem nieznajomego, czy czegoś mu potrzeba.
— Ile za tę owcę? — zapytał krótko. Zmierzyłem go wzrokiem i stanowczo odparłem, że Metka nie jest na sprzedaż.
— Daj pan spokój, widzę, że tu się nie przelewa, a ja dobrze zapłacę.
Nie miałem jednak zamiaru ustępować. Metka była częścią rodziny Popiołków, koniec i kropka — co też zakomunikowałem obcemu wprost i zasugerowałem, by lepiej się od nas oddalił. Tamten prychnął tylko coś pod nosem i odszedł, ale miałem złe przeczucia. Czułem, że to nie był ostatni raz, kiedy widziałem tego mężczyznę.
W nocy obudził mnie potworny hałas na podwórku, więc wybiegłem z domu jak oparzony, podobnie jak reszta domowników. Przed budynkiem panował prawdziwy chaos. Okazało się, że włamał się do nas ten nieznajomy mężczyzna, który chciał kupić Metkę. Miał zamiar ją porwać, ponieważ nie wiedział, że mieszka ona u Popiołków po drugiej stronie ulicy. Właśnie z tego powodu przyszedł do nas, sądząc, że to tutaj spotka niezwykłą owcę, którą planował sprzedać za dobre pieniądze do cyrku. Zamiast tego trafił na Misia, który złapał go za nogawkę i nie miał zamiaru puścić. Wierna z kolei blokowała furtkę, by włamywacz na pewno nie uciekł. Przerażony mężczyzna ubłagał nas, byśmy odwołali psa i pozwolili mu odejść — oczywiście pod warunkiem, że już nigdy tu nie wróci. Mam nadzieję, że dotrzyma słowa.
Aktualizacja: 2025-11-12 14:23:41.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.