Ośnieżonych Tatr rzeźba kamienna spiętrzona,
Zamglonych lekko wirchów lodowate runy,
Niby skłębiony szereg owiec białoruny,
Sterczą białych wzgórz czyste, nieskalane łona...
W pierś kamienną Tatr biją od wieków pioruny,
Rycerz Giewont od wieków, rażony w pierś kona...
Białą twarz mu przysłania mgieł nocnych opona,
Jak z białego muślinu przejrzyste całuny...
Martwe, szkliste i blade światło księżycowe
Osrebrzyło Tatr widma lunatyczną bielą...
Rycerz Giewont przechylił bezwładnie w tył głowę...
Księżycowe promienie po turniach się ścielą...
Na wyżynach śpi Giewont w osłupieniu nagiem,
Jakby był gwiazd monarchy srebrnym sarkofagiem...