W noc Bożego Narodzenia

Noc gru­dnio­wa... śnie­ży­ca...
Wiatr z pół­noc­nej dmie stro­ny,
Tyl­ko świa­tło księ­ży­ca,
Przez chmur pada za­sło­ny.

Wyją wil­ki po le­sie,
Drży bór gę­sty, so­sno­wy,
A wi­chu­ra w dal nie­sie,
Gro­zę nocy zi­mo­wej.

W tę noc ciem­ną, i groź­ną,
Co kir czar­ny roz­pi­na,
Dro­gą śnież­ną i mroź­ną,
Idzie mała dzie­ci­na.

Dziw­ny blask jej u czo­ła,
Pro­mie­ni­ście się ża­rzy,
Choć bez skrzy­deł anio­ła,
Wdzięk aniel­ski ma w twa­rzy.

I pod­no­si rą­czę­ta,
Po­nad ja­sne swe czo­ło,
Bło­go­sła­wiąc zwie­rzę­ta,
Bór za­pa­dły i sio­ło.

I tych lu­dzi co w sio­le,
Pra­cą ży­cie swe sło­dzą,
I te dzie­ci przy sto­le,
Co dziś Wi­lię ob­cho­dzą.

I tak ko­jąc ból, smut­ki,
Z ja­sną gwiazd­ką nad gło­wą,
Cho­dzi Je­zus ma­lut­ki,
W tę noc śnież­ną, gru­dnio­wą...

Czy­taj da­lej: Ziemia rodzinna - Władysław Bełza