Dwa drugie, ogień i powietrze, stoją
Wciąż razem ze mną przy tobie, ażeby
Tamten tęsknotą, a to myślą moją
Mknąć, nie uznając spoczynku potrzeby.
Lecz gdy te lżejsze żywioły uchodzą
Z wieścią miłosną, życie moje wtedy,
Złożone z czterech, pod smutku się wodzą
Chyli ku śmierci, takie dla mnie biedy
Z onemi dwoma żywioły wyrosły!
Przecież otucha krzepi znów me życie
Z chwilą, gdy wrócą do mnie dwa te posły
I wieść przyniosą o twym dobrym bycie.
Cieszę się wówczas, lecz tylko czas krótki,
Bo gdy odejdą, znów mnie trapią smutki.
Sonnet XLV
The other two, slight air and purging fire,
Are both with thee, wherever I abide;
The first my thought, the other my desire,
These present-absent with swift motion slide.
For when these quicker elements are gone
In tender embassy of love to thee,
My life, being made of four, with two alone
Sinks down to death, oppressed with melancholy;
Until life's composition be recured
By those swift messengers return'd from thee,
Who even but now come back again, assured
Of thy fair health, recounting it to me:
This told, I joy; but then no longer glad,
I send them back again and straight grow sad.