Gwiazdy liczył na palcach, mierzył korcem chmury,
Wiedział żywot, wiedział śmierć każdego z figury.
Wiedział kędy się deszcze, kędy wiatry legą,
Kędy się nieprzyjaciel obróci z potęgą,
Wiedział jako wiele mil do nieba się kładzie,
Zasiadał z obrotnymi płanetami w radzie.
Bywał tam, gdzie lat ludzkich Parki przędze snuły,
Przeglądał w domu Śmierci tajemne ceduły.
Wszędy był, wszytko wiedział, w tym się podrwił szpetnie,
Że się nie mógł dowiedzieć, kiedy go śmierć zetnie
I w tym grobie położy, gdzie podobno dawnej
Nauki nie pilnuje, czym inym zabawny.