Po chałupach w noc zimową
Kołysałem dzieci,
Teraz - śpiewak z piosnką nową
By ptaszę podleci.
I zadzwoni struna głośniej.
Jak Bóg żywy w niebie!
Rośnijże mi, serce, rośnij,
Ojczyzno - dla ciebie.
Alboż ja to zapomniałem
Moją Polskę drogą?
Albożja tam nie kochałem
Nikogo? Nikogo?...
Alboż mnie tam nikt ma świecie
Myślą nie przytomni?
Alboż mnie tam żadne dziecię
W modlitwie nie wspomni?
A skądże mnie dochodziły
Westchnienia więzienne?
Z czegóż mnie się dnie złożyły
I marzenia senne?
Z jednej Polski, z jednej ziemi,
Z jednego zakątka!
Między braćmi wysianymi
Ja - mata pamiątka.
Co zaśpiewam, krajem wieje
Jak wiatr z naszej błoni,
`l o boleści, to nadzieje,
To szczęk polskiej broni.
Możeć Pań Bóg mi pozwoli
W nasze lasy wrócić
l przyjaznym sercom k`woli
Przy ognisku nucić.
Gdy w ojczyźnie nic usłyszy
Ni wrzawy, ni jęku,
Tylko jedną piosnkę - ciszy,
I ptaka w okienku,
I organy po świątnicach,
Gdzie lud Bogu śpiewa,
I śmiech dziewcząt przy krynicach,
I szumiące drzewa.
Wtedy ! Wtedy! Lecz to jeszcze
Daleko... daleko...
Szumią polskie skrzydła wieszcze
Ponad czasu rzeką.
A co - w czasie? O, niejedno
Serce się zatrwoży
I niejedne lica zbledną
Przy świecącej zorzy.
I niejedno, brada wierni,
Serce bić przestanie,
Niejeden się krzyż zaczemi
Na ojczystym łanie...
Wszystko, wszystko w bożej dłoni.
Ja patrzę w niebiosy
I wiem, że mnie tam zadzwoni
Dziadek siwowłosy.
I że z tymi spocznę razem,
Co skończyli dzionek,
I że gniazdko pod mym głazem
Uwije skowronek.
A gdy wiosny powiew świeży
Wzbudzi kwiatów roje,
Nad dolinę ptak wybieży -
Jak te myśli moje.