Miał se Michalik cukiernię,
Kupczył w niej trzeźwo i wiernie,
Kawusia, ciastka i pączki,
Zapłata z rączki do rączki.
Kredytu śmiertelny był on wróg,
Toteż mu za to poszczęścił Bóg,
Że serce dla golców miał z głazu,
Nie zrobił benkełe ni razu.
Każdy stan swoje ma smutki:
Więc też w czas niezmiernie krótki
W ów lokal znany z trzeźwości
Dziwnych sprowadził czart gości.
W pobliżu świątynia stała sztuk,
Stamtąd się zakradł najpierwszy wróg,
Malaria lokal obsiadła,
Iżby w nim piła i jadła.
Dziwi się wszystko w tej budzie:
Cóż tu się schodzą za ludzie!
Chłop w chłopa dziki, kosmaty,
A portki na nim - na raty..
"Hej, chłopak, wiśniówki dawać w cwał!"
Wygolił dwanaście tak jak stał
I mówi: "Ciasteczka i trunek
Zapisz pan na mój rachunek".
Przez dwa tygodnie już co dzień
Jadł i pił obcy przychodzień;
Wreszcie Michalik nieśmiało
Należność podaje całą.
"Czterdzieści sześć koron! Eh, to nic,
Dodaj pan te cztery, bierz ten kicz;
Przylepisz go se do ściany,
Będziesz miał lokal ubrany".
Cóż było począć z tym drabem?
Więc po wzdraganiu dość słabem
Zrozumiał biedny gospodarz,
Co to jest popyt i podaż!
I od tej chwili codziennie już
Lał się spirytus z ogromnych kruż;
Michalik patrzy i patrzy,
A mur ma coraz pstrokatszy.
Co potem jeszcze się działo,
Gadać by trzeba niemało,
Dość, że ta buda od dawna
Już w całej Polsce jest sławna.
Wszystko oglądać ją pędzi w skok
Do Michalika na fajfoklok:
Kołtun z prowincji czy z miasta
Z otwartą gębą żre ciasta.
Spróbuj zaglądnąć w zapusty
Do Michalika o szóstej:
Kogóż tam nie ma! sam powidz:
Nawet Rachela z Bronowic!
Oj pa-, oj pa-nie Michalik,
A gdzież tyż tu jest jaki katolik?
Karmcież mi dobrze go, proszę,
By się nie skurczył po trosze...
W końcu Michalik na serio
Zaczął brać swoją galerią,
Uderzyło mu do głowy,
Że taki sklep ma morowy.
"Hej, panie Mączyński, panie Frycz,
Bierzcie, co chcecie, nie szczędźcie nic,
Urządźcie pięknie mi salę,
Niech się przed światem pochwalę".
Chwycili pędzle, ołówki,
Poszli po rozum do główki
I mówią: "Cztery tysiączki
Bulić tu z rączki do rączki".
Oj Mi-, oj Mi-, oj Mi-chalik,
Powiedz mi, chłopie, czyś ty się wścik?
Strasznie zmieniły się czasy,
Płać złotem za te figlasy!
Nie mamy w Polsce monarchy,
Same w niej golce lub parchy:
Michalik został nam jeden,
By Sztuki stworzyć w niej Eden;
Oj ry-, oj ry-, oj ry-cerzu nasz,
Sztandarów świętych ty trzymaj straż,
Będziem cię doić jak brata,
Byłeś nam długie żył lata!