Pieśń o naszych stolicach i jak je opatrzność obdzieliła

"Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie" -
Powiedział niegdyś pewien wielki kpiarz;
A jednak dzisiaj to figlarne zdanie
Powtórzyć musi, kto kraj poznał nasz;
Bo choć poszarpał los polską ziemicę,
Lecz wnet się do nas uśmiechnął przez łzy:
Wszak każda nacja jedną ma stolicę,
A my, szczęśliwcy, mamy ich aż trzy!

Kraków, Warszawa i nasz Lwów prastary,
Ten beniaminek wszystkich polskich serc,
Naszego ducha wszak to trzy filary,
Naszej kultury tyleż dzielnych twierdz.
Lecz nie dość jeszcze - cóż powiecie na to?
Całemu światu kładąc nas za wzór,
Extra-stolicę dał nam Bóg na lato:
"Uroczą perłę zakopiańskich gór".

Wnet sprawiedliwość boska dobrze znana
Hojne swe dary równo dzieli nam:
Nam dała Feld-mana, Warszawie Rajch-mana,
Hoesick na przemian mieszka tu i tam - -
Widząc zaś, że gdy skarby tak rozdziela,
Lwów pokrzywdzony smutnie z boku stał:
Autentycznego dał mu Rafaela
I... w radzie miejskiej znawców sztuki dał.

U nas Tarnowski w rektorskim ogonie
Do Akademii zwabia gapiów ćmy -
Warszawa chwali sobie Filharmonię,
Gdzie nasz Józefek wciąż poczciwie rży:
Lecz i tym razem fortuna przekorna
Lwów wywyższyła kosztem innych miast:
Dała mu, dała... "Colosseum" Thorna,
Aby nam naszych nie zazdrościł gwiazd.

Słyną Warszawy "mistyczne wieczory"
I ich subtelny nastrojowy cień,
Lecz mistyczniejsze Kraków ma wybory,
Gdzie głosy zmarłych słychać w biały dzień.
I Lwów ma swoje igraszki natury -
Na czarnoksięstwo zakrawa ten gest:
Bierze się kawał zwykłej, mocnej rury,
Eccola! Dmuchnąć i prezydent jest!. 125

W Warszawie zbytek, szampańskie kolacje,
Płyną rubelki - skąd?gdzie?Ani wiesz;
Lwów ma na tydzień jedną defraudację,
Coś więc gotówki liźnie czasem też;
Za to krakowskie mury osławione!
Ilu mieszkańców, tyle w portkach dziur:
U nas się mówi: "Pożycz mi koronę",
Tak jak gdzie indziej mówi się: Bonjour!

Dzięki tej stolic mnogości Ojczyzna
Ma aż trzy rynki na talentów zbyt,
Niejeden z państwa może w duchu przyzna,
Że to ułatwia nam walkę o byt;
Gdzie indziej, kto się na życia krawędzi
Raz jeden potknie - oho! Bywaj zdrów!
U nas, choć w jednej stolicy coś zwędzi...
Założyć dziennik może w drugiej znów.

Szeroko sięga sława naszych stolic
I cudzoziemców zwabia do nas kwiat,
Płyną podróżni z najdalszych okolic,
Pod polskim niebem każdy spocznie rad.
W niewieścim gronie, wśród miłej zabawy,
Jeśli zapytasz: "Skąd panienka jest?"
Z wszelką pewnością jedna jest z Opawy,
Druga z Czerniowiec lub aus Budapest!...

Czytaj dalej: *** (A kiedy przyjdzie...) - Tadeusz Boy-Żeleński