Razu pewnego w przezroczystej wodzie
przypatrywał się jeleń swej urodzie.
Sam się dziwił cudności rosochatych rogów,
lecz widząc swoje nogi cienkie jak badyle,
gorzko narzekał na bogów.
»Gdzie proporcja? głowa tyla, nogi tyle!?
Me rogi mnie zrównają z wysokiemi krzaki
lecz mnie ta suchość nóg szpeci«.
A wywierając żal taki,
obejrzy się, aż tu doń obces ogar leci.
Niebardzo dalej — psiarnia czeka rozpuszczona.
Strach go w głęboki las niesie,
lecz rączość jego nieco jest spóźniona,
bo mu się rogi w gęstym zawadzają lesie.
Uciekł przecie, ale mu ogary
podziurawiły mocno szarawary. —
Kto kocha w rzeczach piękność i zysków się wstydzi,
częstokroć się takimi pięknościami gubi,
jak ten jeleń, co swemi nogami się brzydzi,
a szkodną ozdobę lubi.