Młyn

I nagle młyn. A w młynie
Coś tam się przetacza, coś płynie.
Żywioł chciałby być nawet Carusem,
Bo młynarz ma śluzę.

Niebezpiecznie sobie, Wszechstwórco, poczynasz,
Skoro jest młynarz.

Tobie wolno: ty możesz odmieniać deklinacje nieb,
On zna tylko biernik: niebo wzięte w chleb.
Ani mu na myśli Syna Wniebowzięcie,
Z mąki — Anioł,
Z męki — Diabeł,
Z rąk jest Chlebowzięcie.

Niechaj nas zaskroniec dławi żab kwiczeniem,
Pozostanie leniem.
Niechaj czapla łysa po bagnisku brodzi,
Człowiek się nie godzi.

Zawsze cię zaskoczy, na drodze w Emausie,
Przy pierogach leniwych na złoconym maśle.

Odgrażasz się: wróci
Pracowity Syn.
Szczodrze zapraszamy: nosić worki w młyn.

Czytaj dalej: Lekcja anatomii (Rembrandta) - Stanisław Grochowiak