Ja, z pię­ścia­mi wbi­ty­mi pod oczy,
Stwór­ca cie­nia chu­de­go na ścia­nie —
Po­żą­da­łem twych cien­kich war­ko­czy,
Bia­łej ręki na wie­trze roz­wia­nej.

I wstą­pi­łaś do domu mo­je­go,
Gdzie po no­cach wę­dru­ję sku­lo­ny
Z ciem­ną fla­szą na­po­ju cierp­kie­go
Jak al­che­mik z ma­gicz­nym ba­lo­nem.

Ty zaś czy­tasz przy lam­pie lub spodnie
Me oglą­dasz i mar­twisz się: łata!
A w mej gło­wie ta­bu­nem ty­go­dnie,
Hu­ra­ga­nem mio­ta­ne mkną lata.

Wresz­cie walę się w łoże jak kło­da
I bez­sil­ny pod twy­mi pal­ca­mi
Śnię, że ro­śnie krza­cza­sta mi bro­da,
Ty to­po­rek mój ostrzysz o gra­nit...

Czy­taj da­lej: Lekcja anatomii (Rembrandta) – Stanisław Grochowiak