Oto już głaz ostatni... Chwytam się miłości
Kurczowo zaciśniętą ręką, niby szponem,
Broczą w krwi krzywe palce, drę ciało do kości —
Ja muszę się utrzymać — nieszczęsna — szalona —
Ale głaz się obsuwa... W uścisku namiętnym
Tulę go do mej piersi, zamykając oczy
I padam w czarną otchłań w trwogi wirze mętnym,
Sama z głazem miłości... Tu wszystko się mroczy...