Kasia z Anusią, wdzięcznych i pięknych oboje,
Jednakiemi płomieńmi trapią serce moje;
Obyczaje, w obudwu godne pochwalenia,
Też wielką są przyczyną mego udręczenia.
A gdy czasem pospołu wedla siebie siedzą,
Na którą pilniej patrzać, oczy me nie wiedzą:
Anusia zda mi się być piękniejszą nad Kasię,
Kasia zda się piękniejszą nad Anusię zasię;
Tamta nad tę, a ta też nad tamtę wdzięczniejsza;
W rozmowie, ja nie wiem, która przyjemniejsza.
To jedno wiem, żee obie bez miary miłuję:
Jak to może być, nie wiem; ale miłość czuję!