Oj, ty modra rzeko, czego ty się boisz,
Że we świat nie idziesz,
Jeno lodem stoisz?...
Alboby to ciebie gnali z przyniewoli,
Po tym żółtym piasku,
Po tej czarnej roli?
Alboby to ciebie ciągnęli, niebogo,
Wypłakaną ścieżką,
Wyklinaną drogą? —
Alboby to ciebie pędzili na siłę
Od tych płotów z chrustu,
Co stoją pochyłe...
Od zoranej roli, co tak poczerniała,
Jak wdowa, co swoich
Synów pochowała?...
Oj, nie masz ty miejsca na łanie pod ścianą,
Coby cię czekało
Nocką niewyspaną...
Oj, nie masz ty w kącie pobłyskliwej kosy,
Coby ją rdza gryzła
Zamiast świeżej rosy...
Oj, nie masz ty matki, coby narzekała,
A śladów za tobą
Dróżką wyglądała! —