W chacie duszno, w chacie nudno,
Twarda ława popod ścianą...
— Spojrzyj, spojrzyj, chłopcze młody,
W szybkę srebrem malowaną!
W szybce stoi snop promieni
Od miesiączka, od księżyca,
A na białej smudze tańczy
Bosą stopą Latawica.
Jasny warkocz rozpleciony,
Na nim wianek z rokiciny,
A we włosach, ponad czołem,
Migający ognik siny.
Latawica lnu nie sieje,
Lnu nie sieje, lnu nie przędzie,
Tylko w własnej chodzi bieli,
Jak po łące te łabędzie.
Pod tumanem przez dzień cały
Latawica w jarach leży;
Nocą tańczy, nocą śpiewa
I rozkwita, jak kwiat świeży.
Na zroszonej tańczy trawie,
Wabi śmiechem i pustotą,
A nad głową w ręku trzyma
Brząkające z tęcz rzeszoto...
— »Zapachniała ku mnie łąka,
Zapachniała świeżem sianem...
Pójdź, polecim ponad polem,
Chłodną rosą wysrebrzanem...
Za tą brzozą, za olszyną,
Powiem tobie, kto ja taka,
A za lasem, za zielonym
Dam ci złote piórko ptaka...
Za tą górą, za wysoką,
Zdejmę z nieba gwiazdy sine,
A za morzem, za szumiącem,
Wkoło ciebie się owinę..
Gdzie obrócę jasne oczy,
Z wiatrem wzlecisz, spłyniesz z wodą:
Kwiat się poi chłodną rosą,
Serce poi się swobodą!«
Senna chmurka w skrzydła bije,
Śnieży pióra do księżyca,
A na jasnej smudze tańczy
Bosą stopą Latawica.
W chacie duszno, w chacie nudno,
Twarda ława popod ścianą...
— Spojrzyj, spojrzyj, chłopcze młody,
W szybkę srebrem malowaną!