Wieczory

Nie wy­star­czy nas na to mil­cze­nie
i płacz za umar­łym cza­sem.
Ro­sną na ścia­nie, w ogień scho­dzą cie­nie.
Obce prze­szły, zo­sta­ły na­sze.
Jak zwie­rzę­ta ła­ska­we u ognia mru­cząc
otu­lą nas w fu­tro, nim je wchło­nie
noc war­ga­mi spa­lo­na i sen,
nim ich nie zdej­mą na­gie dlo­nie.
I za­my­śle­nie tyl­ko jest, a łez
nie bę­dzie, nim się nie od­no­wi
w ru­inach kwiat, a w cie­le czło­wiek
i pod sto­pa­mi śnie­gu chrzęst.
III 42 r.

Czy­taj da­lej: Pisz do mnie listy – Krzysztof Kamil Baczyński