Ziemia jak ognia słup. Tnie bat;
a nie zna czasu - kamień kruszy,
na oślep rzeźbi ciemne dusze
w zwalistych trumnach lat.
I katorżnicza huczy noc,
pod niebem skośnym ogień dławi,
i jęk szubienic jak żurawi
u studzien pełnych głów i rąk.
A kiedy ryczy butów huk
po twarzach żon i synów, matek,
to każdy trup jest żywych bratem,
co orzą swój ojczysty grób.
My mamy usta - szabli sztych,
od głodów wyschłe, z grozy sine:
my mamy oczy - śmierci krzyk
celne, co trafią krwawą winę.
My mamy serca - młotów młot,
co przez stulecia ziemię kuły,
szybkie jak ostry cios jaskółek
i orlich skrzydeł orli lot.
Przez nasze oczy próżne łez
o ziemio! płyń polami swemi,
aż każdy z garścią wolnej ziemi
będziem szturmować czas, co jest
jak popiół wiary. Wzniesiem dom
żelazny - ludom, burzom, snom.
7.I.41 r.