Co dzień kupuję bilet na pociąg który nie odejdzie
znużenie łyka dym odjazdów do Palmas
w jesień kurier uderza ze wspomnień w pędzie
w książkę chowam wspomnienia o palmach
Jak kataryniarz z ziemi odległej o wieki
idę z papugą wspomnień w ulice doków
dalej od piekieł
noszę pieśń przemęczoną od kroków
Wracam w ulice wydęte od wiatru: -
manekinom oczy dzwonią z balkonów
obsuwają spojrzenia przez miasto
wolniej dzwonu
Gram: noc wygrywam czując dnia niedopał
twarze na pieśni mojej jak czerwona krecha
I z oczu manekinów zbutwiałe trociny
oknem wyrzucą monety niecierpliwych śmiechów