Noc za­ła­ma­ła gwiaź­dzi­ste ręce
roz­pry­ski­wa­ne w pył srebr­nych gra­nic,
co­raz ich gę­ściej było i wię­cej,
księ­życ pro­o1ie­niem nie­bo po­ra­nił.

Noc po­ko­pa­na bu­ta­mi świ­tu
zmar­ła splą­ta­na w sznu­ry alei,
po par­ku pe­reł rosa się sie­je,
a my wra­ca­li­śmy z błę­ki­tów,
hu­ra­gan ci­szy hu­czał po par­ku;
pie­śni śpie­wa­ły mia­sta da­le­kie
i od­cho­dzą­cych wer­bli grzmiał war­kot,
i łzy się to­czą tę­czą do pie­kieł...
Noc na­ha­ja­mi świa­tła bitą
roz­kr­wa­wił blask pro­me­ni stu,
kie­dy wra­ca­li­śmy z błę­ki­tu,
ry­ce­rze nie speł­nio­nych snów...

Czy­taj da­lej: Pisz do mnie listy – Krzysztof Kamil Baczyński