Matce
Czuję Twój młot przejrzysty - Panie,
który mnie kruszy z nocy w noc,
i wiem: gdy skruszy - zmartwychwstanie
niebieski klon.
Jesteś jak mistrz-rzemieślnik, który
wykuwa tam, gdzie widzi formy,
i zetnie tam, gdzie głaz oporny,
a żywy wzniesie w górę.
I widzę kościół wszechstworzenia:
gotycki łuk po łuku wznosisz,
w powietrzu kując kształty przemian
i słup wielości.
Widzę dojrzale już i pełne
ptaki i drzewa syte dłuta,
a ja czy jestem w nieśmiertelność
ból i pokuta?
A ja, czy zawsze niedojrzały.
abym ja ognia pełen dzban,
tak pod Twym młotem stał się trwały
jak zasklepienie niebem ran?
I pada młot Twój ostateczny,
aż ciało stanie ziemi - puch,
a ja - czym taki posąg-duch.
że mi przez ból - być posąg wieczny?