Od słońca spieki zmarły wszystkie me winnice,
A z cmentarza nie spłynie strugą wino złote.
Rozpędziłem satyry wszystkie i dziewice,
Których miłość jest z wina, w dom sprosiłem cnotę.
I z rozpaczy już wszystkie wypiłem — rozpacze,
Wszystką gorycz, żółć wszystką i jad złości lichy,
A gdy trunku mi braknie, to z wściekłości płaczę,
I zbieram jak w łzawnicę — łzy w rżnięte kielichy.
A gdy już zacznie płynąć krew z mych oczu zdroja,
I gdy wszystkie straszliwe już wypiję trunki,
Śmierć błyśnie z dna kielicha, bowiem, piękna moja!
Będę pił jad najgorszy: z ust twych pocałunki.