markiza i śmierć III

Markiza muszkę przylepia na twarzy,
Potem maluje krew na ust koralu...
Strojny oficer od królewskiej straży
Przyszedł ją prosić dziś na bal w Wersalu.

Już nóżkę trzyma na stopniu karety,
Gdy przed nią konia wrył muszkieter blady:
"Pani! kochanek twój umarł, niestety,
O cześć się bijąc twą... od pchnięcia szpady..."

Jej wzrok na chwilę, rozelśniony, gaśnie
I łza jak perła toczy się spod powiek...
Umiera, kiedy na bal jadę właśnie,
Nieszczerze ? widzę ? kochał mnie ten człowiek!"

"Pięknyś jest waćpan, gdy cię smutek mroczy,
Żegnaj ? ja jutro odmówię pacierze..."
A potem długo mu spojrzawszy w oczy:
"...Lub siądź w karecie ze mną, kawalerze!"

Czytaj dalej: Pokój ludziom - Kornel Makuszyński