Dziś, gdym na warcie stal nad rzeką, 
W śnieżystej, strasznej zawierusze, 
Dziewczyno moja! gdzieś daleko 
Widziałem twoją białą duszę. 
Przypomniał mi się sad w rozkwicie, 
Utkana z kwiatów twoja chusta, 
Serc gorejących naszych bicie 
I zwarte z sobą nasze usta. 
O hej, Marysiu! w oczach ciemno, 
W zawiei śnieżnej śmierć tu kroczy, 
Cicho pochyli się nade mną 
I całuje moje oczy. 
Pomyślę wtedy, Maryś, dziecię, 
Ze śniegiem kwiatów sypią grusze, 
I żeś ty przyszła poprzez kwiecie, 
Scałować z oczu mych mą duszę.