A którzy w srogim padli boju,
Niechaj odpoczną dziś w spokoju.
A kiedy w noc zaduszną wstaną
Każdy promienny swoją raną,
To ze łzą w oczach, śmiercią niemi
Ustami czarnej dotkną ziemi;
Oto wychodzą z nich bez liku
Bohaterowie w groźnym szyku
Powstali czujni, wierni stróże,
Rany ich płoną jako róże,
Aż utrudzeni i pobladli
Wprzód zwyciężyli, potem padli.
Bowiem sny mają niespokojne,
Czyli znów trzeba iść na wojnę?
Gdzie leży żołnierz bezimienny.
Niech na nich złote pada liście
Potem ich biały śnieg otuli,
Bo leżą nadzy, bez koszuli.
Takie czerwone, krwią oblane,
Jakbyś ich świętą widział ranę.
Niech kwitną takie jak ich oczy.
Niech wszystkie zlecą się skowronki
Uwije ciche gniazdko sobie.
I od wieczora do zarania
Ich drogie piosnki niech wydzwania.