Szmaragd błyszczy, a ciemność trwoży,
podniebienie twe pachnie konwalią,
Pan Bóg na nas patrzy jak z loży...
Ach, pocałuj mnie, pocałuj, Natalio.
Bibułkowy księżyc przymilnie
zerka ku nam i mruga chytrze.
A chcesz, to ci na okarynie zagwiżdżę
o naszym wielkim bólu w małym Wilnie.