W Budzynie na wzniesieniu król siadł na złoty tron,
zjechali się magnaci ze czterech kraju stron,
zjechali się magnaci ze zamków i ze wsi -
wyprawiał król turnjeje ku lubej córki czci.
Otrąbią heroldowie królewskich zabaw czas,
jechali wnet panowie - dwunastu jedzie wraz:
Bathyani na ich czele, z królewskiej wiódł się krwi,
tuż książę Esterhazy od złotej zbroi lśni;
Markgraf Pallavicini szkarłatny czaprak miał,
czerwony mu proporzec z długiej kopji wiał;
grof Erdoedy i Palffy, Festetics, młody zuch,
i dumnych z swej urody hrabiów Toekoelych dwóch.
Tuż czterej inni jadą, konie pod nimi rżą,
pancerze polcrownc na piersiach im się szklą,
lamparcie centkowane skóry zwisają z bark
i dumne pióropusze muskają hardy kark.
Wjechali na arenę, przed królem skłonią się -
o dank królewny walczyć każdy z rycerzy chce -
wtem wszedł od furty pola między rycerzy chłop
i skłonił się królowi czapką do samych stóp.
Królu - tak się odezwał - przychodzę skargę wnieść,
za hańbę naszych dziewek, za chłopskich kobiet cześć!
Dwunastu tych rycerzy dwanaście naszych dziew
uwiodło w chłopskich siołach -- niech płynie krew za krew!
W dwunastu chatach hańba, w dwunastu chatach plącz -
królu na złotym tronie - wysłuchać mię dziś racz!
Być musi krwi spłókanie, być musi krwawa lic!
za wstyd słowiańskich dziewek ja się przychodzę mścić.
Cisza zaległa wkoło, w zdumieniu każdy stał.
Ktoś ty jest - król się pyta - coś do mnie mówić śmiał?
Hetmań zbójecki jestem, Janosik, rodem z gór.
Zdumiał się król na tronie i z królem cały dwór.
I na królewskie lico zwolna wystąpił gniew,
zjeżyły mu się wąsy, zmarszczyła siwa brew,
popatrzył na dwunastu panów węgierskich huf -
dwanaście pod piórami wdół się schyliło głów.
Jakże to walczyć żądasz? czołem w dwanaście czół?
Janosik odrzekł na to: Z wszystkimi, królu, współ!
Jeden wiatr zedmie, królu, zboże z dwunastu pól -
dwunastu tych rycerzy mej jednej garści zwól.
Król skinął berłem z tronu, zagrzmiały trąby wraz.
Janosik czuchę zezuł, poprawił sobie pas.
Juhaską miał koszulę, przy portkach złoty sznur;
sam król dziwował mu się i z królem cały dwór.
U czapki złotych blaszek błyskotał mu się pęk,
co tylko głową ruszył, czyniła czapka dźwięk;
miał w toporzysko wbity mosiężnych kółek rzęd,
co kroczył, to zazberczał. Podkówki miał u pięt.
Ścisnął ciupagę w garści - tak stanął on to tam.
Zagrali heroldowie, dal berłem znak król sam.
Dwanaście się zmierzyło kopij - drzewiany las -
w Janosikowe piersi dwanaście kopij wraz.
Hej! jako to tam było w Budzynie złotym, hiej?
Co się hań na stolicy królewskiej stało wtej?
Jako to na dniu onym król się zabawiał tam
ku lubej córki części u złotych miasta bram?
Dwanaście w mig skruszonych kopij upadło w piach;
dwanaście migło mleczów z polerowanych blach.
Hej! kie Janosik skoczy, kić się zamachnie z rąk!
kić gwiźnie po juhasku! kiedy zatoczy krąg!
Jak ogień objechała ciupaga wkoło w błysk!
Zwalił się graf Erdoedy przecięty skroś przez pysk!
Markgraf Pallavicini cuglami konia zdarł,
przez samo ciemię cięty piach krwawy głową tarł.
Runął Bathyani książę na lewo, w prawo dłoń
odcięta razem z mieczem; graf Palfty wziął przez skroń,
i książę Esterhazy niedługo w piasku legł,
palcami grabał ziemię i zbielał wnet jak śnieg.
Niedługo się ku słońcu grabią Festetics śmiał -
padł martwy obok martwych braci Tekelych ciut
i inni za nim legli u Janosika stóp,
a on odetchną} tęgo, gdy padt dwunasty trup.
I sparł się na ciupadze i bujny stał, jak buk:
dwunastu dumnych panów leżało mu u nóg,
dwanaście ostrych mieczów, dwanaście złotych zbrój -
niemo patrzyli ludzie na ten śmiertelny bój.
I skłonił się Janosik czapką do króla stóp -
nikt słowa nic przemówił, świat milczał jako grób.
Dwanaście krwawych trupów musiano z pola nieść - -
tak pomścił się Janosik za rodnych dziewek cześć.