Do wody mętnej, wody szarej
Upadły z brzegu moje oczy —
Patrzę, jak płynie po pustkowiu,
Jak się powoli, głucho toczy,
Jakby płynnego męt ołowiu...
W szuwary płynie i moczary,
W bór ciemny, w oddal, w otchłań świata...
Do wody mętnej, wody szarej,
Co się zaledwo falą rusza:
Upadła z brzegu moja dusza...
I zatopiła się w jej toni
Szarej i mętnej, choć skrzydlata,
Choć jej po kwietnej latać błoni
I srebrzyć skrzydła w jasnej rosie
I z jasnym wichrem iść w zawody...
Bo oczy moje przykuł do się
Rozdzierający smutek wody...