wiej nocy!
wiej czarna nocy!
nocy żałobna chorągwi wiej!
Taki był śpiew ożałobionych fabryk
w tę noc wyjętą z burzy krwawiącej stulecia:
koło wyjęte z ostygłem maszyny
z bruku podnieśliśmy opadłe wczoraj owoce
w marcowych wybuchów lepką jesień
osiem podnieśliśmy trupów
osiem trupów
ich sztywne stopy:
czarne korzenie z chłodnej wyrwane ziemi
skręcone korzenie wychudłych drzew
osiem trupów
osiem trumien wsparło tę dymną noc
na wysokość śpiewu bijącego z fabryk:
najtrudniejszą pieśń
żałobą! żałobą! żałobą!
chmurną żałobą grzmiały skamieniałe kominy
najciemniejsze z płomienia organy:
ręcę mamy z drewna
usta mamy z drewna
pełni żalu nocy chorągwią rozwianej!
taki był z fabryk najgłębszy śpiew –
gdy już oto w żółtą ich ranę
rozdartą jak gorzki świt – pasmo zakrzepłej krwi
dzień spada z żelaznym zgrzytem: kół burza ulewna!
Źródło: Kamena, r. 1938, marzec, nr 7 (47).