Tak jakoś polsko, słonecznie i smętnie
Sypią się liście złociste z drzew,
Z mądrą powagę, jakgdyby odświętnie,
Nucą ostatni, jesienny śpiew...
Kłonią się szczyty wysokich akacji
Duma spokojnie pożółkły park,
Szumi w nim cichy żal rezygnacji
Echem wstydliwych, łagodnych skarg...
Ja zaś, tęsknoty zebrawszy swe skrzętnie,
W rytm je dostrajam do rzewnych ech:
Tak jakoś polko, słonecznie i smętnie
Budzi się we mnie dziecinny śmiech...
Roch Pekiński
Źródło: Nowy Kurier Łódzki, r. 1915, nr 298.