Hen, na stepie, na ponurym stepie,
Pod brzmieniem szarych chmur jesiennych,
Kędy z wichrem hula zła "taska",
Kędy płynie mać szeroko Wołga,
A myśl nudą po ziemi się czołga,
Pośród dni rozpacznie bezpromiennych,
Hen, na wielkim prawosławnym stepie
Wstało słońce jak krwawiące ślepie,
I wstał Szatan szkarłatny, złowrogi,
Z krzykiem "Swaboda"!
I spieniła się wołżańska woda,
Uderzyła w brzegi dziką mocą,
Śmiechem zawył wicher nad północą
I podniosły się z pomrukiem gniewu
W złej niewoli zdziczałe miliony,
Zmiotły trony, zdeptały korony,
I triumfem mocy niespętanej,
Przy chichocie szatańskiego śpiewu
Poszły w tany!
Ech w tany!
Mróz jakucki,
Skwar kałmucki,
Ech, w tany!
Kajdany
Brzęczą, brzęczą,
Tańczy barin, tańczy chłop,
Tańczy gruby protopop,
Chan tatarski, mużyk fiński,
Poszli wszyscy w kamariński,
Car kazański, astrachański,
Ech, ludziom grzech!
Ech, kurom śmiech!
Jeden pląsa, drugi zdechł.
Świśnie nahajka,
Brzęknie bałałajka,
Nu-ka,
To ci nauka!
Ech, mołodajka,
Wódki podawaj-ka
Trepakom, pakom, pakom,
Nu w prysiudy
Drobniusieńko,
Nu -- w prysiudy
Malusieńko.
A wywijaj,
A wybijaj,
Kułakom!
Uch -- tan, tan kamarińskij,
Uch -- lud, lud sukinsyńskij,
Zatańczyli, zakrążyli,
Pili, pili, nie płacili,
W zuby bili i wybili.
Ech, ludziom grzech,
Ech, kurom śmiech.
Tańczy naród miejski, wiejski
A szeroko -- po rasiejski.
Po ichniemu, po pijanemu,
W pulchnych skibach czarnoziemu
I w kałużach skrzepłej krwi.
Jak swaboda -- to swaboda,
Pal i tłucz i niszcz i rwij.
W łby cerkiewne bije grom,
Płonie dwór i płonie dom,
Tańczy potwór bizantyjski,
Tańczy pijany chłop rosyjski
Trepakom, pakom, pakom.
A kiedy wytańczycie "tasku" pośród zgliszczy,
Gdy wszystko wyrównacie, nawet miasta z ziemią,
Gdy plon olbrzymi wieków krwawa ręka zniszczy,
A czarne pięści -- usta proroków oniemią,
Gdy gramotnych nie będzie -- jeno rządy tłuszczy
Rozleją się powodzią po zmurszałym świecie,
Wstanie On, wytęskniony, wstanie "cham griaduszczyj"
I do nowego bóstwa modlić się zaczniecie.
Jeszcze się dawne duchy wcielą w dawnych zbirów,
Powstaną Wielkie Piotry i Groźne Iwany,
Wstanie na czarnym stepie zwierz z waszych Kumirów,
Gdzie niedawno promieniał Lew z Jasnej Polany.
W tłumy znów zaczną prażyć cudotwórcze lufy,
Tam, gdzie z krzykiem "Swaboda" brzmiał krzyk "Żgi! Nasiłuj!" --
Znów z Carewokokoszajska, Riazania i Ufy
Usłyszymy błagalne "Hospodi Pamiłuj".
I znów z krestnym chodem pójdą grube popy,
Aby carom na Kremlu dać ikonę w darze,
Znów z krzykiem miljonowym ruszą w pochód chłopy:
"Och wierni ci będziemy, słonko hosudarze!"
Pierwodruk w Sowizdrzał, nr 14, 1918