Na rogu przy skrzynce pocztowej
Posłaniec stał, biedny staruszek.
Od rana nie miał początku,
Trzech kroków od skrzynki nie uszedł.
Zbliżałem się z paczką i listem,
A on modlił się , żebym nie zboczył,
Bo srebrną, okrągłą złotówką
Nadzieja zaczęła się toczyć.
Już uśmiechnął się. Już rękawem
Wytarł wąs oszroniony,
Bo szedłem prosto, prościutko
Do staruszka przy skrzynce czerwonej.
A kiedy przy nim stanąłem,
zachłysnął się sercem biednem!
Lecz list wrzuciłem do skrzynki,
A z paczką dalej poszedłem.
I patrzył za mną staruszek
Wielkim spojrzeniem szklistym,
I wrzucił umarłą nadzieję
Do skrzynki za moim listem.