O, jak błogo w nocnym barze,
W pląsającym zatrzęsieniu,
W gromach jazzu, w pijanym gwarze
Omdleć w nagłym zachwyceniu.
Kiedy kopią, szarpią, ranią
Żarem, wrzaskiem, śmiechem, brzękiem,
Cóż dziwnego, że jak anioł
Na niebiańskiej łączce klęczę?
I bezwstydnym korowodem
Oplątany, opłynięty,
Osłupiały taniec wiodę,
Zapatrzeniec, prawie święty.
We mnie ONO muzykuje,
Istność słodka śpiewnie kroczy
I kołując, wypatruję
Nietutejsze jego oczy.
W przeznaczonych dalekościach
Ze snu budzę się i błyskam,
Gdy murzyńskim na rozdarcie
Noc doczesną rzucam pyskom.
Z tomiku Biblia Cygańska i inne wiersze (1933)