Lojalnie mówię do żony;
„Małżonko, jestem wstawiony”.
Odrzekła z pogardą: „Błazen!
Uważam, że jesteś pod gazem”.
Mówię: „Przesada nie lubię.
Przysięgam ci, że mam w czubie”.
Powiada: „Kłamiesz, kochany.
Twierdzę, że jesteś pijany”.
„Nie przeczę - mówię żem hulał,
Lecz jam się tylko ululał”.
Odrzekła: „Łżesz, jak najęty.
Po prostu jesteś urżnięty”.
„Ja - mówię nic nie skłamałem;
Doprawdy, pałę zalałem”.
„Kłamstwo - powiada - co krok!
jesteś urżnięty w sztok”.
„Oszczerstwo! - oświadczam z gestem:
Pijany jak bela jestem”.
„Baranek - krzyczy - bez winy!
A kurzy mu się z czupryny”.
Wyję: „Niech pani przestanie!
Ja jestem w nietrzeźwym stanie”.
„Łżesz - mówi znów - jak najęty!
Trykniety jesteś, tryknięty!”
„Nieprawda - ryknąłem na to -
Ja jestem pod dobrą datą!”
„Gadaj - powiada - do ściany,
Wiem dobrze: jesteś zalany!”
Jędzo - szepnąłem - przestaniesz?
Ja - zryty jestem! Ty kłamiesz!”
Godzinę trwała ta sprzeczka,
Aż poszła na wódkę żoneczka.
A ja, by się nie dać ogłupić
Także poszedłem się upić.
Źródło: Jarmark rymów, Julian Tuwim, 1934.