Mi­łość mnie szu­ka po mie­ście,
Mi­łość w zie­lo­nym be­re­cie.
Prze­pa­dłem jak ka­mień w wodę.
Gdzie je­stem? Wy może wie­cie?

Spod zie­lo­ne­go be­re­tu
Strzę­pek wi­chu­ry w zło­cie:
Ptak nie­przy­tom­ny z tę­sk­no­ty,
Wło­sy w po­ryw­czym od­lo­cie.

Bie­ga w ru­mień­cach, zdy­sza­na,
Po­śpie­chem drżąc go­rącz­ko­wym,
Mi­łość, za­wie­ja wie­czor­na,
Mi­łość w trencz­ko­cie desz­czo­wym.

Wiatr jej na­dą­żyć nie może
I goń­cze li­sty roz­wie­sza,
Pod na­prę­żo­nym jej swe­trem
Stu­ka żar­li­wa de­pe­sza.

W ba­rach, ka­wiar­niach, te­atrach
Li­sty i ser­ca zo­sta­wia,
Za­mieć po mie­ście ko­łu­je,
Róże spod bru­ku wy­krwa­wia.

Zry­wam je, moja nie­zna­na,
Cień po­chy­lo­ny bó­lem:
Czer­wo­ne bla­ski z ka­łu­ży
Oczy­ma pod­no­szę czu­le.

Czy­taj da­lej: Portret kobiecy – Wisława Szymborska