Humoreska

Autor:

Noc czar­na, kru­cza,
Na ogród spa­dła,
Śmierć mi do­ku­cza,
pod­ła, za­ja­dła,
z chi­cho­tem czar­ta,
z py­chą pa­pie­ża,
pa­trzy upar­ta,
zęby wy­szcze­rza.

Mózg mi za­mro­czy,
czer­wo­nym stra­chem,
za­sy­pie oczy,
drob­niut­kim pia­chem.
Po­tem jak gli­sta
gru­ba i tłu­sta,
okrą­gła, śli­ska,
za­tak mi usta.

Krwi tęt­na skrzep­ną
dusz­no­ścią spar­te
oczy oślep­ną,
strasz­nie otwar­te.
Onie­mieć, zgłuch­nąć
Zmar­twieć mi przyj­dzie
pach­nąć i cuch­nąć
w na­gim bez­wsty­dzie.

Ka­dłub mój zmar­ły
opła­czą płacz­ki
będą mnie żar­ły
małe ro­bacz­ki.
Tak się za­ro­ją
jak czar­ne mro­wie,
ze­żrą pierś moją
zgni­ły mózg w gło­wie
gło­dem się wdłu­bią
w oczy na­brze­kłe,
chci­wie wy­sku­bią
mię­so ro­mię­kłe
Ze­żrą wnętrz­no­ści,
sto­czą je całe
Zo­sta­ną ko­ści
su­che i bia­łe

Te­raz dziew­czy­no
Niech twe ra­mio­na
cie­płe ra­mio­na
oplo­tą szy­ję
Te­raz niech w usta
two­je się wpi­ję
Bło­go­sła­wio­na
Bło­go­sła­wio­na!

Opublikowano w: Sokrates tańczący (tomik)

Czy­taj da­lej: Do prostego człowieka – Julian Tuwim