Cmentarz górski

Na pochyłości wzgórza, tuż nad zakrętem drogi,
 Ocieniony brzeziną,
Legł odpoczynku eden, górski cmentarz ubogi,
 Nad spadzistą drożyną.

Po tej drożynie ileż łez gorących pociekło
 W szemrzący w dole strumień,
Ileż błądzących istnień tu się wreszcie przywlekło
 Po klucz wszelkich rozumień.

I niejeden prostaczek, po bezmyślnych dni trudzie,
 Tu mądrością szczęśliwy,
I wie więcej, niżeli najmądrzejsi śnią ludzie,
 Dlatego — że nieżywy! —

I wyrasta z mogiły, on, który żył bez woni,
 Kwiatem pełnym barw nieba,
I milionem istności pył pożywienia roni,
 On, który żył bez chleba.

O siedzibo spokojnych, rolo pełna pociechy,
 W tobie dowód jedyny,
Że śmierć życia wyrazem i nie przyszła za grzechy,
 Bo w niej każdy bez winy.

Czytaj dalej: Wschód słońca - Józef Kościelski