Na śnieg, na słotę,
Wiatrom na psotę,
Nad przepaściami,
Ciemnemi mgłami,
Raz tam! raz tu!
Naprzód bez tchu!
Znieśćbym już wolał
Wszelkie przykrości,
Niźli rozkosze
Wiernej miłości!
Bo jakże dziwne
Sprawia cierpienie
To serc wzajemne
I ciągłe drżenie.
Kto się raz serce
Zdobyć pokusi,
Ten już spokojność
Utracić musi;
A kto zaś pragnie
Spokoju ducha,
Głosu miłości
Niech ten nie słucha!