Baruch Spinoza

Wszystek i Jeden! Świat mu zniknął z oczu nagle
błyskawicą bożego Imienia schłonięty —
fal doczesnych kształt zmarniał; w wieczności odmęty
myśl wpłynęła i orle rozwijając żagle
szła tak dalej i w górę, aż w końcu z wyżyny
ludzi dojrzeć nie mogła, czasu ani gliny.

W dole kędyś tam huczą wieków wodospady,
i słońc tysiąc, gwiazd tysiąc przez otchłanie leci
w wiecznym wirze; sto gaśnie i znów sto się nieci;
tam się światy budują, ziemie, ziem pokłady —
tam są ludzie — on wzleciał z pośród ludzi tłumu
tu, gdzie nawet pędzących słońc nie słychać szumu...

Dumał mędrzec, a świeca płonąca na stole
złoty blask na powieki przymknione mu kładła —
i po księdze rozwartej tajemne widziadła
migotliwy cień świecy wiódł... Obok przy kole
szlifierskim szkła leżały, za których toczenie
mędrzec pieniądz dostawał na chleb i odzienie...

Czytaj dalej: Westchnienie - Jerzy Żuławski