Deus, quis similis erit Tibi? Ne taceas
Nie milcz ani odkładaj, nie cierp', Boże wieczny:
Oto przeciwko Tobie powstał lud wszeteczny.
Nieprzyjaciele Twoi hardzi wznoszą rogi
A dziwnych rad szukają na Twój lud ubogi.
"Pódźmy - prawi - zgładźmy ten naród nienadany,
Niech Izrael nie będzie wiecznie mianowany!"
I spiknęli się z sobą możni Idumczycy,
Ismaelscy, Moabscy i Agareńczycy;
Z nimi Gabel i Amon, i Mamaluchowie,
I mieszkaniec Sydoński, i Filistynowie;
I Assur ku potrzebie tejże był gotowym,
Przyciągnął ku pomocy potomkom Lotowym.
Ale Ty, o nasz Panie, tak poczynaj z nimi,
Jakoś począł z Sizarą, i z madyjańskimi
Zastępy, i z Jabinem, kiedy zbite głowy
Niósł po wodzie szarłatny strumień Cisonowy,
Kiedy trupy na pował po rolach leżały
A pola gnojów inszych nie potrzebowały.
Gdzie Zeb i Oreb poległ, gdzie zacni hetmani
Zebea i Salmana są zamordowani.
Tak i tych odpraw', Panie: niechaj zmierzą sobą
Kraj żydowski, którego dostać chcą pod Tobą.
Jako koło, z myślami niech się kręcą swemi;
Jako źdźbło, któremu wiatr nie da paść na ziemi,
Jako straszliwy ogień, jako pożar, który
Gęsty las pustoszy i odziane góry.
Tak i Ty przepuść na nie swoje łyskawice,
Swoje ogromne gromy i swe trzaskawice.
Włóż hańbę na ich twarzy, niechaj się pytają
Twego imienia, Panie, niechaj się wstydają,
Niech sobą wiecznie trwożą i tak utrapieni,
Niechaj będą do końca z ziemie wygładzeni!
Tam dopiero poznają, że Pan imię Tobie,
A jako świat jest wielki, nie masz równia sobie.