Mój sąsiedzie, mój Wojciechu,
Idzie radość bez przyśpiechu:
Nie gdy chcemy, do nas chodzi,
Nie gdy chcemy, troski słodzi.
Bywa jednak, lecz gdy zechce:
Kto zbyt pragnie, ten jej nie chce:
Więc pragnący czasem śmiechu,
Nie przynaglaj, mój Wojciechu.
Przyjdzie, ujrzysz ją w twej chacie,
Osłodzi myśl po utracie;
Lecz jak łupina w orzechu,
Tak jest ona, mój Wojciechu.
Trzeba zgryźć to, co ją kryje,
A dopiero się użyje:
Wzmoże w pracy, przy oddechu
I orzeźwi, mój Wojciechu.