Na swych łodygach prostych i strzelistych
Stoją wyniosłe, ciche, zadumane,
Trzymając w dłoniach białych i przejrzystych
Kielichy słońcem po brzegi nalane.
Owad lecący na słodyczy połów
Omija z lękiem liljowe pijaństwo,
Bowiem nie z tego świata jest ich państwo,
Bo białe lilje są kwiatem aniołów.
A kiedy cisza letniego wieczoru
Miękko ułoży się na śpiących kwiatach,
Są tak jak mniszki w swoich białych szatach,
Na anioł pański zwołane z klasztoru.
Zapachy kwiatów słodsze niż wanilje
Płyną ku niebu ciepłą, wonną falą —
Zanim złociste gwiazdy się rozpalą
Mój ogród słucha, jak się modlą lilje.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.