Trochę uśmiechu jest dziś w mojej duszy
I tym uśmiechem chciałbym się podzielić.
Jakiś dźwięk czysty wpadł do serca głuszy
I dźwięk ten chciałbym swym sercem powielić.
Od rana wziąłem to wszystko na własność
Co mówi do nas mową tajnych znaków:
Słońce na szybach, niebios dziwną jasność
I pod oknami wesoły śpiew ptaków.
Spłynęło na mnie coś z rannych obłoków
I coś z tających w mym ogrodzie śniegów.
I drzewa rzekły mi krążeniem soków,
Że zima wkrótce odpłynie od brzegów.
Przeto wsadziłem do jej białej łódki
Wszystko co męczy i wszystko co boli:
Troski, zmartwienia, zgryzoty i smutki
I blade dzieci mojej melancholii.
I brzydkie karły tych nieporozumień,
Których obecność chwilę szczęścia ziębi.
Niech kram ten cały porwie rączy strumień
I niech zatopi go w najgłębszej głębi.
A gdy przepadnie wszystko co uśmierca,
Pojmiemy droga, jak piękne jest życie
I znów spotkają się nasze dwa serca,
Jak dwie jaskółki w przeczystym błękicie.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.