Nikt nie zna dróg do potomności,
Jedno po samodzielnych bojach;
Wszakże w świątyni jej nie gości
W tych, które wybrał sam, pokojach,
Ni swojemi wstępuje drzwiami,
Lecz które jemu odemknięto —
A co w życiu było skrzydłami,
Nieraz w dziejach jest ledwo piętą!
Rozwrzaskliwe czasów przechwałki,
Co, mniemałbyś, że są trąb graniem,
To padające w urnę gałki,
Gdy cisza jest głosów zbieraniem.