Wypadki dnia następnego potoczyły się już z prawdziwie zawrotną szybkością.
O godzinie dziesiątej rano w Lionie ukazał się dekret o powszechnej mobilizacji. Pomimo stanu wojennego i zakazu zbiegowisk, ulice pęczniały wzburzonym tłumem, wylewającym się w pochody z wrogiemi okrzykami przeciwko wojnie. Zorganizowana napoczekaniu patrjotyczna milicja faszystowska starała się dopomóc policji utrzymać miasto w ryzach posłuszeństwa. Spędzani stadami rezerwiści, przecinali ulice ze śpiewem „Międzynarodówki“. Trzy pancerniki, stacjonowane w Tulonie, wypłynęły na morze pod czerwonemi banderami. W miastach panował ferment i rozruch. Pułk, który otrzymał rozkaz wymarszu, zabarykadował się w koszarach, wywieszając z okien czerwone chustki.
O godzinie dwunastej w południe dzienniki przyniosły wiadomość o odpłynięciu eskadr angielskich w kierunku Leningrodu. Rząd niemiecki oświadczał, iż w wybuchłym konflikcie zachowywać będzie jak najściślejszą neutralność.
Wieczorne wydania gazet nie wyszły już w całej Europie z powodu strajku generalnego. Rozgorączkowane tłumy, chciwe wiadomości, oblegać zaczęły około godziny ósmej wieczór uliczne głośniki domów handlowych, parków i redakcyj, w oczekiwaniu ostatnich depesz. Punktualnie o trzy kwadranse na ósmą głośniki wykasłały pierwsze sygnały regulacyjne oczekiwanych stacyj.
Wtedy to, niespodziewanie, poprzez minorowy akompanjament miarowo odliczanych cyfr, zagłuszając go, jak miedziany ryk trąby, rozgrzmiały nagle w grającej z tłumikiem orkiestrze smyczkowej, przedarł się tubalny głos:
— Hallo! Hallo! Mówi Paryż!
Słowa te były tak nieoczekiwane, że tłumy w podnieceniu zakotłowały i umilkły, niepewne, czy nie padły ofiarą złudzenia słuchowego.
Przez chwilę słychać było w głośniku jedynie niewyraźne echo, doliczające: „ośm, dziewięć, dziesięć...“ Rozgorączkowane oczekiwaniem tłumy pochyliły się bliżej. Wtedy, poprzez dźwięk odliczanych cyfr, po raz drugi rozległ się donośny, metaliczny bas:
— Hallo! Mówi Paryż!
Teraz nie mogło już być wątpliwości. Gniotąc się i prąc, ludzie z ciekawością cisnęli się ku głośnikom. Akompanjament umilkł. Po chwili ten sam glos ozwał się po raz trzeci:
— Mówi Paryż!
Po niewiarygodnych rewelacjach lotnika angielskiego brzmiało to, jak klucz do niepokojącej zagadki. Po chwili głos rozległ się znowu, dobitny i ogłuszający:
— Mówi Paryż! W chwili obecnej miasto Paryż posiada siedem wybudowanych przez ostatnie dwa lata radjostacyj o średniej mocy 500 kilowatów każda. Nastawiliśmy nasze maszyny na długość fal wszystkich popularnych stacyj kontynentu. Łącząc się z którąkolwiek bądź z nich, musicie nieuchronnie słyszeć nasz głos, przewyższający wiele razy moc ich anten...
Słowa umilkły. Przez chwilę dał się słyszeć głos zagłuszonej stacji, donoszącej w lakonicznej depeszy o wypowiedzeniu przez Japonję wojny Sowietom. Po chwili ten sam głos znowu pokrył wszystko:
— Robotnicy! Żołnierze! Chłopi! Mówi do was rewolucyjny rząd Paryża. Paryż, który uważaliście za wymarły, — żyje. Słuchy, jakie dochodziły was o szalejącej w nim epidemji, — kłamią. Epidemja w Paryżu wygasła dwa lata temu. Ocalał od niej jedynie, wtrącony do więzień w czasie majowych represyj, wielotysięczny proletarjat paryski. Na ruinach starego Paryża, ocalały dzięki izolacji w więzieniach, proletarjat wzniósł przez te lata nowy Paryż, — wolnej robotniczej komuny. Pragnąc zy... na cza... zaczę...
Poprzez splątaną pajęczynę słów przedarły się naraz figlarne akordy fortepianu:
...Magdalenko, Magdalenko!
Wzrusz się, skrusz się, wierz mej łzie!
Brnąc po ciemku pod sukienką,
Zabłądziłem bóg wie gdzie.
Skroś koronek twoich gąszcz
Bzykam, miotam się jak chrząszcz
I znaleźć drogi znanej już
Nie mogę ani rusz!
Ach, pomóż mi, o, Magdalenko...
ryczała tenorem zagłuszona stacja.
— ... wojna imperjalistyczna, sprowokowana przez wasze burżuazyjne rządy przeciw pierwszemu robotniczo-chłopskiemu państwu świata, Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich, skierowana ostrzem w pierś rewolucyjnego proletarjatu wszystkich krajów, zmusza nas po raz pierwszy do przerwania łańcucha sztucznej izolacji i zwrócenia się... bezpo...
...Próżno wciąż do celu zmierzam,
Stukam, pukam, padam z nóg.
Otwórz, otwórz mi twój sezam,
Magdalenko, puk, puk, puk!...
wydzierał się uparty tenor.
— Mówi Paryż robotniczy. Robotnicy! Chłopi! Ludy ujarzmione! Wojna z ZSRR, to wojna przeciwko wam, to wojna przeciw naszej komunie, której będziecie bronić, jako międzynarodowego rewolucyjnego bastjonu w morzu kapitalistycznej Europy. Wszyscy do broni! Wszyscy na stronę rewolucyjnego Paryża! O niez... pok... z Związ...
...Magdalenko, Magdalenko!...
— ...żyje...towa rewolucja robot... nierzy i chłopów! Precz z woj... listyczną... żyje ...na domowa! Niech żyje Paryż, stolica Francuskiej Socjalistycznej Republiki Rad!
Czarne paszcze głośników zagrzmiały mosiężną fanfarą „Międzynarodówki“.
Tłumy, zdawało się, ogarnął jakiś szał. Ludzie biegli, gniotąc i tratując się nawzajem. Tysiące rozwartych podziwem ust podchwyciły cichnący refren „Międzynarodówki“.
I pod wzdętemi żaglami pieśni masy drgnęły, jak tytaniczne okręty, trzeszcząc w spojeniach, zakołysały się na mieliznach jezdni i ciężko ruszyły.
KONIEC.