Idź w mrok po senną strawę, zgłodniały tułaczu!
Cień każdy i mgła każda mogą ci się przydać...
Lecz co znaczy łza w oku, gdy nie słychać płaczu?
I co znaczy ten wszechświat, gdy Boga nie widać?
O, wszyscy, wszyscy przyjdźcie w trwodze i bezładzie!
Niech was będzie tak dużo, tak nieprzeliczenie,
Bym się duchem zagubił w waszych snów gromadzie
I bym nie mógł rozróżnić, gdzie wy, a gdzie cienie?
Twarzy, zewsząd zjawionych jak najwięcej twarzy!
I dłoni - i tej widnej na przestrzał ulicy!...
Wszystko dzisiaj się skończy, nic się już nie zdarzy -
I nie ma już od dawna żadnej tajemnicy!...
Trzeba zejść się gromadnie, byle nie odwlekać...
I pomówić o wszystkim... I przedsięwziąć kroki...
I odtąd nic już nie mieć i na nic nie czekać -
I co prędzej - na oślep iść w smutek głęboki!