Kocham to swoje ciche marzenie cmentarne,
Jak anioł białoskrzydły śmierć mi się uśmiecha:
W jej promienności róże kraśnieją mi czarne,
I zdali słyszę ciche sielskiej pieśni echa.
Jeślim bardzo samotny pośród ludzkich duchów,
Choć może najupiorniej zjednoczenia głodny:
O tem wiem, że na łoże mych mogilnych puchów
Spłyną łzy i uśmiechy tkliwości pogodnej.
Ci, co mię omijali niemo, obojętni,
Nie widząc żywej treści w czynów mych bezładzie:
Przyjdą, i oto dziwnie duch się im rozświętni,
I ujrzą, jak im światło na oczy się kładzie.
Kocham sen mój cmentarny, bo z mojej mogiły
Nowe promienie życia wypłyną błękitnie:
I kiedy moje ciało rozpadnie się w pyły,
Tajemniczy miłości duch nad nią zakwitnie.