Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
nigdy nie jest tak dobrze, jak byśmy chcieli
ani tak źle, jak sobie wyobrażamy


wśród refleksji prowadzących do zaburzeń
mitów o udanym życiu
w przekorze
gubimy się jak obrączka wśród gnijących liści
niedoskonałego małżeństwa bijąc się w piersi
z fałszywych wypraw i powrotów

odwracamy twarze zapominając o poczuciu honoru
i zdolności improwizacji czy adaptacji
z dystansem
do gwiazd
wiążemy sen doskonały w niedoskonałym składzie

niemi
na spokój i wytrwałość
otwieramy szeroko oczy na kompleksy
cudze

śmieci rozrzucamy poza ulicę gdzie noc bezdomna kwitnie
złością na usychającym drzewie i rozwija się
w niemoc obrastając w demagogię

nawet zegar w moim domu nakręca się w depresji




Dom rodzinny


odwiedziłam
- zapachy z tamtych lat zawisły w pajęczynach
a w powietrzu unosi się gorycz tęsknoty i wspomnień

zasłony w drzwiach chichoczą
łaskotane przeciągiem
a książki i obrazy przestały oddychać

stara kuchnia resztką pary
z ostatniego obiadu
dawno wyzionęła
ducha...


chcę wiedzieć jak się czujesz, gdy wieczorem kładziesz się spać
albo siadasz na progu przeszklonej werandy patrząc w niebo
liczysz dni przelatujących jaskółek.
patrzysz a myśli biegną coraz dalej i dalej



drzwi do nieba



Poszukaj drzwi tajemnych
co wprost do nieba wiodą
przed wścibskimi dobrze skryte
a wabią - jak mogą

każdy chce je zobaczyć
gdzie senną wieńczą drogę
wśród marzeń zawieszone
zakwitają w głowie

wpuszałyby do nieba
przez szparkę tylko małą
słoneczne ciepło ziemi
z zapachów gamą całą

Już myśl pobiegła dalej
by szukać ich w przestrzeni
w maleństwie je ujrzałam
co trzyma czas na ziemi

Drzwi z ziemi wprost do nieba
gdzie miłość kluczem kręci
maleńkie drzwi do raju
w zasięgu Waszej są ręki


zaborczość


zabrać ze sobą wszystko
pozostawić tak niewiele
nawet ten brak miłości
który stwarzał nadzieję.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.







nigdy nie jest tak dobrze, jak byśmy chcieli
ani tak żle, jak sobie wyobrażamy

święte słowa Stanisławo -bardzo wymowny i przekonywający wiersz
a zakończenie z tym zegarem depresyjnym- cacko .
pozdrawiam i życzę radości
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





zagubiona
w refleksji która nie prowadzi do wniosków
na podtrzymanie mitu o udanym życiu
w przekorze utkwionej w nas

tracimy się jak obrączka wśród gnijących liści
małżeństwa bicia w piersi
z fałszywych wypraw i powrotów

odwracamy twarze
bez poczucia honoru i zdolności improwizacji
z dystansem do

lepiej
podkreślamy kolor oczu gwiazd
wplecionych w warkocz Bereniki kiedy wiąże sen
niedoskonały o doskonałych narodzie

czy znajdzie się dłoń ciepła i zaplecie kosy
podwójnie

głuchoniemi na spokój i wytrwałość
otwieramy szeroko oczy - nasze śmieci
rozrzucamy poza ulicę gdzie noc bezdomna
na usychającym drzewie rozwija się w niemoc
obrasta w demagogię

nawet zegar w moim domu nakręca się w depresji
powodując zezowatość spojrzeń zdjęciowych przodków

w moim ogródku czasem zajarzy jutrzenka

buźka, :))))))))
Opublikowano

Stasiu
wydaje mi się zbyt beletrystycznie,
no a zwrot - "nie prowadzi do żadnych konstruktywnych wniosków"
chyba bez poezji, tak myślę.
Wersja INki nieco lepsza z poprawioną "Bereniki" i "zdjęciowych".
/i jeszcze literówki - "doskonałych" powinno być doskonałym
i kłótliwość i ogródku/;)
Pozdrawiam

Opublikowano

Inuś, dobrze godocie kobieto, a ja się meczę nad tym tekstem i nie mam głowy po poświątecznych robotach(BRRRR)
Katarzyno, dzięki za 'wlajzło'i zostawiajzło;)

Egze, no własnie mam takie samo odczuycie, ale nie mam głowy, o czym juz Ince pisałam;))
dzięki kochaniutcy za pomocne dłonie, i czekam na dalsze instrukcje
miłego popołudnia,

Opublikowano

Dorzucam swój głos do propozycji operacyjnych Inki,
nie będę chyba oryginalny, ale i tak powiem że :

"nigdy nie jest tak dobrze, jak byśmy chcieli
ani tak źle, jak sobie wyobrażamy"
oraz
"nawet zegar w moim domu nakręca się w depresji"
-
to te wisienki na tym jakże smacznym poetyckim torciku,
przeznaczonym do wielokrotnej konsumpcji,
za każdym razem z lekko innym smakiem.
Pozdrawiam.

Opublikowano
czy znajdzie się dłoń ciepła i zaplecie kosy podwójnie

to tylko mały kęsik z tego pysznego ciasta,
cieplutką dłonią wystukuję literki, mogę nawet zaplatać kosy
- taki zwyczajny dom...a cieszy

serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Stanko
wiersz jest piękny, zaczynasz wspaniałą kursywą,ale..

-literówki, jak będziesz już miała głowę ;) to popraw je wszystkie bo jest ich trochę:)
-nie zgadzam się że forma "na boki" (nowy slang?:) ) służy wierszowi, mi nie służy bo nie łapię oddechu, poprzerzucaj co nieco i ulżyj mi kilkoma enterkami:)
-jednak trochę na pograniczu przegadania tu i ówdzie, INka idzie w dobrym kierunku, radzę przemyśleć:)

zostawiam ogromny plus bo mimo wszystko (choć ciężko było mi dobrnąć do końca;)) piękny
buziaki
/marcyś

Opublikowano

rzadko komentuję wiersze białe , ale obok tego nie da się przejść obojętnie.

Małżeństwa niedoskonałe złączone codziennością, kompromisami dla świętego spokoju już nawet nie utyskują - pchają wózek do końca.
Jakież to powszechne a może to krzyż

a w ogródku jarzy się jutrzenka

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

nie zdarza mi się posługiwać wulgaryzmami podczas pisania komentarzy, ale tym razem nie jestem w stanie się powstrzymać, poznasz moją opinię na początku - tekst jest zajebisty. to najlepsze słowo, jedyne, z jakiego można skorzystać do podsumowania wiersza.

podmiot liryczny na pozór gubi się w związku. potrafi jednak w pewien sposób kontrolować owe zagubienie. zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że jeżeli jego relacje z osobą, którą darzy niezwykłym uczuciem, nie ulegną zmianie, może się to rozpaść; a jeżeli nie /podejrzewam, że chodzi o coś większego, jak nastoletnie chodzenie ze sobą za rękę, czyli małżeństwo/, to stopniowo topnieć, gasnąć, cichnąć.

wszelkie zatarcia być może wywodzić się mogą z nadmiaru czasu, jaki dwie osoby ze sobą spędzają / dotychczas spędziły. czuje się pewną naprzykrzającą się stabilność, żeby nie powiedzieć nudę. podmiot liryczny chciałby ożywić związek, zrobić cokolwiek, by poszedł on /znowu/ do przodu. aktualna sytuacja może być przykra, przygnębiająca.

zamiast dostrzegać to, co się stworzyło przez lata podmiot liryczny i osoba do której / o której mówi wolą się momentami rozczulać nad własnymi słabościami. chyba zapominają, że wypadałoby się cieszyć tym, co się ma. do diabła ! podmiot liryczny czuję się niemal załamany. ciężko mu się dziwić. nie można wciąż samemu pracować za dwie osoby. tyle dobrego, że nie stracił jeszcze nadziei na poprawę.

genialny tekst. bardzo ładne, obrazowe metafory, epitety. pomimo, iż tekst - przynajmniej jak na orgowe realia - dość długi, czyta się go świetnie. mnie to wszystko przekonuje. kupuję tekst w 100%. bardzo życiowy. ileż to razy sam miałem problemy ze sobą, nie potrafiłem doceniać tego, co mam / miałem. do licha, trzeba się wziąć za siebie :)

pozdrawiam.

Opublikowano

A to się rozpisałaś, koleżanko Stanko. Może bryła niekształtna, kanciasta po bokach tu i ówdzie, ale treść przednia, do refleksyjnego czytania. Podoba mi się Twoje spojrzenie na temat związku dwojga ludzi.
Znalazłam literówkę w ogódku, kłotliwość, i mam pytanie: Ty naprawdę w wierszu zaplatasz kosy?
Pozdrawiam serdecznie :)))

Opublikowano

Jacku, różnie to w życiu bywa z nami - narodami,podobnie jak ze starym małżeństwem
dzięki miłych snów

Mister, Ty jak zawsze szczegółowy, dokłądny, bardzo lubię twoje interpretacje,( zajebiste ;););)) trafiające w sedno. serdecznie ci dziękuję życząc miłych snów i dnia następnego,

Beniulku, czasem zaplatam sobie język, bo mam przydługi;):):)

Judytko, kurantowo? , ładnie to ujęłaś...
scmokki!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...