M._Krzywak Opublikowano 14 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 czasami chwila chwieje się bezszelestnie zdziwiona czasem który porywa rozbija na atomy czas skrzy się wtedy tysiące barw wtedy też Aniołowie witają przybyłych czasami noc rozjaśniona czaroksiężystwem śpią ptaki ścisznie ogłuszone cieniej wśród drzew w lśniątyni liści Selene wschodzi wtedy też Demony witają zakochanych.
adam sosna Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 może czaroksiężycem ? ++++++++++++++++++++
Tali Maciej Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 nie wiem czy to celowo ale słowo "czasami" "czas" prawie jak w mrowisku przez tekst przewija się tajemniczość, to jest na plus p.s nie łapię - "lśniątyni" to omsknięcie palca czy neologizm???? pozdrawiam
M._Krzywak Opublikowano 14 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Adamie - zostanie jak jest i dzięki za dość posażny wagonik :) Macieju - "czas" "czasem" są bliskoznaczne, ale nie tożsame. Nie omsknięcie palca - tak ma być. Wziąłem na swe barki napisanie liryka który nie byłby kopią kopii - to trzeba coś pokombinować. Dzięki. Pozdrawiam.
Rafał_Leniar Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 'lśniątynia' :) Zabieram do ulubionych... Pozdrawiam...
egzegeta Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 mnie intryguje czas porywający chwilę/ która tutaj występuje jako zmaterializowana/ i rozbija ją na atomy - materię na atomy. Ale przerzutnia: rozbija na atomy czas skrzy się wtedy tutaj metafora fajna, ale dla kogoś komu atom kojarzy się z materią ten czas rozbity na atomy trochę dziwnie brzmi. Bo chronon jest najmniejszą jednostką czasu. Z koleirozbija na chronony czas - tutaj wypadłoby raczej bardziej fizycznie niż poetycko:)) ponadto zastanawiam się nad dużymi literami w tekście, bo lśniątynię widzę w świątyni ale czaroksiężystwo - blisko i księżyca i czarnoksiężnika i księży a skoro w tekście jest Selene to może coś z Luny zneologizować? czarolunarstwo ? ;) i jeszcze jedno; strofę ostatnią dałbym jako pierwszą - życie a pierwszą jako życie pożyciu - na koniec. Ale to takie nikiforyczne widzimisię;) Wiersz prawdopodobnie rozpracowywany, opracowywany słowem - wypracowany. Takie lubię, bo te pisane wprost z weny nie zawsze dobre. Pozdrawiam:)
zak stanisława Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 czasami noc rozjaśniona czaroksiężystwem----------czarnoksiężnik, księżyc, księża.....wszystko "cuzamen do kupy" śpią ptaki ścisznie ogłuszone cieniej wśród drzew w lśniątyni liści-------------(czytam)świątynia lśniących liści.... Selene wschodzi wtedy też Demony witają zakochanych. ** mam nadzieję ( a może bardzo bym chciała żeby tak było),że dobre demony, ale demony kojarzą mi się tylko ze złymi( bezdemony?) "rozbija na atomy czas" jakieś nie pasujące do reszty(tak tylko myślę) pozdrawiam ciepło plusem oczy-wiście,Es
egzegeta Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Stasiu, co Ty kurcze bawisz się w plagiat ?? no wiesz tak z samego rana ;))czaroksiężystwem----------czarnoksiężnik, księżyc, księża.....wszystko "cuzamen do kupy" Pozdrawiam :)
zak stanisława Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. he he w tym samym czasie pisaliśmy koment, dobre co, jednakowo myslimy....
Marlett Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Selene wschodzi wtedy też Demony witają zakochanych. Któż to wiem,....a może tak. Pomyślę jeszcze:)))))) Słońca!
amerrozzo Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Witam. Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. W obu strofach wyeksponowany został 2. wers, aczkolwiek tylko w drugiej strofie uważam to za zabieg w pełni uzasadniony. Mamy tam bowiem neologizm, który prawdopodobnie (to moje mniemanie) jest zlepkiem słów "czar" i "księżyc", i jakoś trudno mi przekonać się do zaproponowanego przez Panią Żak Stanisławę "czarnoksiężnika", choć w istocie uprawia on magię, czary, ale chyba takie rozsupłanie tego neologizmu jest niewłaściwie. Najrozsądniej brzmi, że noc rozjaśnia czar księżyca (ewentualnie czar księżyca księcia, choć to księcia lekko nadęte się wydaje). Co zaś do propozycji Pani egzegety ("czarolunarstwo") to ów neologizm zbyt pretensjonalnie brzmi, poza tym to zależy co woli Pan M. Krzywak - czy Rzym, czy Grecję. Choć z drugiej strony takie zmieszanie mitologii mogłoby być ciekawym zabiegiem. Wracając do strofy 1., "bezszelestnie" jest nieodkrywcze. Jakoś tak się przyjęło, że w momencie kiedy pojawia się w tekście wyraz "chwila", naraz zjawiają się wyrazy mające ją opisać (lub opisać czynność, którą chwila wykonuje) i, jeśli chodzi o przysłówki, to mamy nagminnie dużo "niemo", "bezszelestnie", "cicho" etc. No ale skoro już musi tak być, to dlaczego od razu jakby "chwalić się" oklepanym standardem, stawiając go samotnie w wersie? Dalej - nieporadnie brzmią te wersy: zdziwiona czasem który porywa rozbija na atomy czas Powtórzenie wyrazu "czas" nie daje tu większej ekspresji, wygląda za to nader nieporadnie. Zrezygnowałbym zupełnie z wiersza 4. ("rozbija na atomy czas"). Czytałem bez tego wersa, sens faktycznie został zmieniony, jednakże sądzę, że nie stało się nic wielkiego (naturalnie to tylko sugestia). Za to pobawiłbym się lekko homonimem "czasem" i pierwsze słowo w pierwszym wesie w pierwszej strofie (ale brzmi) "czasami" zmienił na "czasem". Ostatecznie tak wyglądałaby strofa 1.: czasem chwila chwieje się zdziwiona czasem który porywa skrzy się wtedy tysiące barw wtedy też Aniołowie witają przybyłych Ewentualnie można nie usuwać wersa 2. i miast "bezszelestnie" wstawić coś mniej schematycznego, no ale wtedy trzeba zmienić wersyfikację tak, żeby nie zostawiać tego słowa samotnie w linijce. W strofie 2. też zmieniłbym "czasami" na "czasem", choć tu już nie będzie efektu ze strofy 1. Drugi wers dobrze, jedno słowo, ale nie dość, że neologizm, to słowo jest dość długie, więc tu całkiem nieźle sobie Pan poradził. W kolejnym wersie kolejny neologizm (przynajmniej mnie to słowo nieznane) "ścisznie" - ładnie brzmi i teraz się zastanawiam, kiedy mamy taki zlepek słów, czy to "bezszelestnie" jednak usuwać? Pokombinuj, Autorze. Tu chwilowo moje rozumienie się urywa, bowiem nie znam słowo "ścisznie" (choć mam własne wyobrażenie o jego znaczeniu) i dlatego też nie rozumiem słowa "cieniej", czyli kalecząc naszą polszczyznę, bardziej cienko. Mam swoje własne wytłumaczenie, ale zobaczę jeszcze, co Autor odpowie. Dalej znów neologizm "lśniątynia". Za moimi przedmówcami powiem, że również mi kojarzy się to ze światnią oraz ze lśnieniem. Także daję plusa, bo to najładniejszy neologizm w tekście. Nie wiem, czy kusić się o interpretację. Może nie będę jej tu rozpisywał, ale podoba mi się sens całego tekstu. Szczególnie końcówka "Demony witają zakochanych" pozostawia duże pole interpretacyjne. Reasumując - ciekawe neologizmy, nawet sens utworu, który wyłuskałem dopiero po kilkakrotnym przeczytaniu i który być może jest inny od zamierzeń Autora (interpretuję na swój sposób wiersze) przypadł mi do gustu, acz nie do końca (tu nie będę rozwijał wątku, bowiem jeśli źle intepretuję, to i nie mam się, o co rzucać). Niemniej nie spodobał mi się styl. W drugiej strofie duże nagromadzenie słów takich, jak "czaroksiężystwem", "noc", "śpią", "lśniątyni liści", "Demony" sprawia, że powiało mi oniryzmem, a chyba niepotrzebnie. Tak więc ode mnie plus/minus. Pozdrawiam.
M._Krzywak Opublikowano 14 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Ojej, jak dużo zdań:)))) A więc po kolei - odpiszę w jednym poście, żeby nie powtarzać niepotrzebnie. Specjalnie rozbiłem na dwie strofy i specjalnie umieściłem w jednej proste (czyli bez udziwnień wersy) jako odnoszące się do Aniołów, sfery mniej zawikłanej w tym tekście niż sfera Demonów (tutaj wchodzimy też w strefę "kochanków"), czyli bardziej mroczną, niedopowiedzianą i tajemniczą (zakochani, pożądanie, demony itp..). I tutaj nie ma też sensu zastanawiać się czy strefa Aniołów jest bardziej układna - to nie ma sensu, nawet sięgając po tradycje pamiętamy kobietę jako Anioła, czy Kobietę Demona (i co jest związane z nimi i do czego prowadzą one swych kochanków). Tyle co do podziału i dlaczego tak jest. A neologizmy - "lśniątynia" wg. Stasi bardzo ładnie wygląda, a resztę sobie proszę podopisywać (niekoniecznie mieszając księży - miały być czary wraz z księżycem. A Selene też nie do końca jest tym samym co "księżyc". Acha - i ten czas. Przyznam się Egzegeto, że na te chrononomy bym nie wpadł, a tak skorzystałem z Demokryta uznając po nim, że atom jest najmniejszą cząstką wszystkiego. Dziękuje bardzo za odwiedziny i pozdrawiam.
M._Krzywak Opublikowano 14 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 amerrozzo - akurat odpisywałem w czasie, gdy Pan pisał tą bardzo szczegółową i poważną opinię i muszę ją przemyśleć - szczególnie z tym "czasem" bo to już nie pierwsza uwaga co do niego. Proszę dać mi trochę więcej czasu i jak dzieciaki nocą zasną ustosunkuje się do pytań. I dziękuje - miło tak poczytać o swoim tekście, choć trochę drżą łydki :))))
egzegeta Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. tylko Demokryt nie wiedział, że atom to nie taka definitywnie ostatnia cząstka materii, bo jeszcze jądro, elektrony, neutrony, protony ;))) Ale ja za Demokrytem też murem staję bo zacny to facet był;))
M._Krzywak Opublikowano 14 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Dobra, postaram się odpowiedzieć - co do neologizmu pierwszego zgadza się, tutaj dorabianie "księcia, księży" jest niepotrzebne". "Lśniątynia" została dobrze przyjęta, za to co z tymi kolejnymi. Tutaj mam mały kłopot z tym, że muszę wygarnąć co autor miał na myśli i wejść w sferę interpretacji samego siebie. Ale nie ma problemu, postaram się jasno i klarownie wszystko odpowiedzieć - jak już wspomniałem, zamysł autora miał na celu stworzenie dwóch opozycyjnych względem siebie strof - powiedzmy jasną i ciemną (przy okazji załatwię to "bezszelestnie" - otóż faktycznie, ma pan rację z tym, że jest to standard i w moim liryku, gdzie chciałem tego uniknąć, jednak - nie uniknąłem. Ale wyciąć nie za bardzo mogę, ponieważ wszystko łączy się tutaj z ruchem - właśnie "cieniej" wychodzi Selene, ptaki śpią "cisznie" ogłuszone, czyli jest to jakby wejście z dnia w noc i tym samym zmiana patrzenia. W nocy wszystko jest bardziej rozmyte, niekształtne i inaczej wygląda (np. "lśniątynia" -coś lśni, coś widać, ale nie za bardzo wiadomo co). I stąd też opozycja świateł - jasne barwy w 1 strofie, te zamazane w 2. I o ile to jest wystarczająca odpowiedź na cześć pańskich pytań, na razie stoję bezradny co to tego czasu. Bo sam czas jest tutaj bardzo istotny - powiedzmy, że trwa dzienna adoracja, a nagle znajdujemy się w tym samym czasie ale o zmierzchu, czyli paradoksalnie w tym samym, ale zarazem innym miejscu (dlatego właśnie "zdziwiona"). Z tym "czasem" ma pan doskonały, bardziej warsztatowy pomysł (bo fizycznie treść się nie zmienia, za to homonim w sam raz), tylko wahałbym się go teraz zamieniać, ponieważ to pański pomysł i pańskie laury, ja muszę niestety pokutować za własne słowa. A co do interpretacji - autor tutaj ma najmniej do powiedzenia, w końcu tekst należy do niego do czasu poważnej decyzji wydrukowania/wysłania go i nie widzę żadnych podstaw, żeby gromić odbiorcę za interpretacje (nawet daleką od zamierzeń autorskich). Ja jeszcze raz powtórzę - wszedłem na obcy technicznie i tematycznie dla mnie grunt, ponieważ z tendencyjnej liryki sam się nabijam, a sam nie dostrzegłem u siebie tej trywialności i kopii ("bezszelestna chwila"). Jednak starałem się jakoś inaczej rozwiązać to u siebie (przecież "neologizm" też nie jest nowością, chociaż ostatnio nawet tutaj na forum błąd gramatyczny autorzy każą czytać jakby to był neologizm, bo w poezji wszystko wolno, czyli w 18 wersowym /przykładowo/ tekście jest jeden taki "neologizm" i to ma być w porządku) jakoś inaczej. I czytając pański rozbiór - jestem zadowolony i z krytyki i z siebie. Zatem dziękuje jeszcze raz, w razie jakiejś mojej niejasności w czasie odpowiedzi teraźniejszej, proszę pytać - mam świadomość, że przy dłuższych wypowiedziach na bieżąco trochę się gmatwam w toku myśli,
Piotr_Płoszaj Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Bardzo mi się podoba ten liryk. Dzięki neologizmom stworzyłeś mały niecodzienny świat, a to uwielbiam:) Zresztą to wiersz na czucie nie na myślenie, przynajmniej na razie tak go odebrałem. Wielki plus za czaroksiężystwo i lśniątynię- oczywiście. Tylko te demony mnie przerażają.( Miały przerażać czy żle odebrałem???) Pozdrowionka
Beenie M Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Lepiej by mi się czytało, gdyby było mniej czasowtedów ;))) pozdrawiam spod miotły ;)))
Piotr_Jasiński Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 W całości Michale. A lśniątynia - jak świątynia dumania, lśniąca w blasku ksieżyca, matecznik, błyszczy rosa odbijając nieliczne promyki światła. Miejsce spotkania, z jednej strony pełne uroku ale też i strachu. Lecz Demony nie muszą być wcale ucieleśnione, mogą to być zmory drzemiące w kochankach, rozterki moralne. Lub też Aniołowie też nie istoty ze skrzydłami tylko pełne miłości spojrzenia, a rosa skrzy się wtedy tysiącem barw. Tak do mnie to trafia. Pozdrawiam
M._Krzywak Opublikowano 14 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 Beeni - czas to czas, jednakowo nieubłagany :) Dziękuje. Piotrze - oczywiście, że można sobie różnorako to interpretować - przecież tym właśnie różni się dzień od nocy. A podobno zawsze przy tym pierwszym razie jest strach. Ja nie wiem ;) Dziękuje. Joasiu - bum, z dyńki, bam. :) Pozdrawiam.
Messalin_Nagietka Opublikowano 14 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 14 Maja 2007 jak na miniaturkę Michale to mógłbyś zadbać o odległości między gwiezdne czasem - czas i gdzieś znów czasem, hi wtedy - wtedy a selene? skąd - inna epoka demony, hi ale poza tym to pomyślane i przepełniaste, hi z ukłonikiem i pozdrówką MN
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się