Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr_Płoszaj

Użytkownicy
  • Postów

    585
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piotr_Płoszaj

  1. Kręci mnie Orliński i sypiam z poezją. Lubię, gdy litery dżdżą w pościeli - szatkują sen, o dziwo, na gęstszy. Purpurowieję, bo niechcący inwigiluję szepty zza rigipsu: za korytarzem, stłumione wyzwiskami, walą się sąsiadki, a pełne wsypy śmierdzą pluskwami. Chędożony szmerem, myślę chwilę o siąpniętym lawendą klaserze z suszonymi motylami. Mózg mi zwilgotniał i kroczę w bezruchu w nieznane. Nic w tym złego. Jeszcze tylko modlitwa, i wybór między rough porno, a szybkim haiku.
  2. @beta_bez_alfy Pomyślałam, że zagrały tu emocje w związku z innym tekstem o poezji. Mogło więc zajść nieporozumienie w odbiorze intencji. Tak, to mogłoby być to... Do przemyślenia. Ps: Beato, proszę być bardzo ostrożnym w dublowaniu kont, zwykle fora poetyckie na to nie zezwalają. Tu chyba można, bo zielone innym prawem się toczy. Tu, zdaje się i że prawa natury są inne... i fizyka kwantowa zmienia wartość :) to tak, półżartem, na poprawę humoru... pozdrawiam, PP
  3. @gabrysia_cabaj Oj, nie wiem jakie są powody.... ale najlepszy na wieczorny smutek jest czas z poezją, z gorącym kubkiem czekolady.... pozdrawiam.... i ... Uśmiechnij się choć troszkę :)
  4. @gabrysia_cabaj Gabrysiu, Gabrysiu... :)
  5. @Leszek_Sobeczko Leszku, zainteresowałeś mnie... ciekawie się to czyta... gdzieś siedzi w człowieku chęć wyskoczenia za płot, potem zastanowienie... i ta sprzedaż uczuć, hmm... Pozdrawiam... tak najnormalniej, normalnie, tradycyjnie
  6. @Marek_Skalski Zaraz, zaraz, gdzieś to czytałem... xlax, to ty? :) Miło cię i tu czytać, Pozdrawiam
  7. @gabrysia_cabaj Gabrysiu, nie miej do mnie żalu, czy coś... Ale apostrofa do gwiazd, używanie zwrotu typu złotogłowie, białe nimfy. To brzmi jakby w podmiot liryczny wbij się Mickiewicz jakiś, a to nie ta epoka. Po co pisać takim głosem? Wiersz, moim zdaniem, upodabniać należy tak, by trafiał do odbiorcy... w sposób jak najmniej sztuczny, a prawdziwy, szczery. To tylko moje zdanie, nie zmuszam... ale zastanowić się można, po prostu. Chodzi mi tylko o formę językową, nie o to, co w przedstawione w wierszu. Ale nie kłócę się, broń boże. Jeśli uważasz to za słuszne, ok... Autor powinien być świadomy, co robi, jak pisze i do kogo chce trafić. Może twój sposób jest słuszny. Jak dla mnie, nie do końca. Do zastanowienia. Pozdrawiam
  8. @beta_bez_alfy Emmmm... nie rozumiem??? Jaka zemsta? Ktoś się tu mści?
  9. @Leszek_Sobeczko O, kawałek mojego obrazka z dzieciństwa... tylko... u mnie Bóbr płynie pozdrawiam
  10. @maria_bard zgrabnie, całkiem ciekawy obrazek, jakoś tak lirycznie kombinujesz, zaciekawiasz, to dobrze, prawda? pozdrawiam
  11. @Beata_Banaszuk Liryczny drobiazg, jak dla mnie zbyt banalny, ale to tylko ja, proszę się nie zrażać i pisać... Ten tekścik nie powinien się znaleźć w tym dziale, proszę go dać do podstawowego, pozdrawiam.
  12. Piotr_Płoszaj

    postać

    włosy na zdjęciu takie czarne jak wspomnienie czy zwiastun wiodły [...] w ciemność a zostało parę wierszy jak wyrzut sumienia wpatruję się [...] przeczesując słowa nie znam żadnej modlitwy [...] Odkrywcze to nie jest, natomiast chcące coś już przekazać w miarę sensownego, prosto napisane, ale... coś jest. pozdrawiam
  13. @Emm_Szlajfka To jest napisane tak trywialnie i sztampowo, że nic nie pozwala się tu zatrzymać [mówię tu o odbiorcach na wyższym poziomie... niż gimnazjalnym] ... Leci wszystko ciurkiem, ciurkiem... Ps: Co ten tekst robi w dziale dla wprawnych? pozdrawiam
  14. Piotr_Płoszaj

    bliska

    @Anna_Myszkin Świat przekładany podobnie i cisza [przekładana] na inne języki... jest ok. Trująca zieleń cisu w zimie i wierzgnięcia pod kontrolą poza walką o pudła... jak dla mnie kompletnie niezrozumiałe, czy aby autor jest pewien, co chciał przez to przekazać? pozdrawiam
  15. @gabrysia_cabaj Ten tekst jest przedstawiony w formie jakby nie z tej epoki, brzmi to sztucznie, zbyt wzniośle, tak bardzo, że aż śmiesznie. Może by tak liznąć na sposób bardziej współczesny? pozdrawiam
  16. Piotr_Płoszaj

    eklesias

    @JacaM Tak, wspólnota i te sprawy... tylko, co to ma dać zwykłemu zjadaczowi poezji pochodzącemu ze świata, bo nie rozumiem? To jednak ogólnodostępny portal, a nie... sam wiesz jaki... Eklezjastyk... Księga Syracha? A w Pismach Hebrajsko-Amarejskich ani Chrześcijańskich tego nie ma... W Tysiąclecia też nie ma... to jakaś inna nazwa do występującej, czy cóś pod herezję podchodzące, bo nie wiem. I proszę uważać, ja tam tolerancyjny jestem, ale takie sianie prawd wyznaniowych może być przez kogoś źle odebrane... Pzdr
  17. Piotr_Płoszaj

    w imię

    @JacaM Palcami żyletek? Ymmm, ale o co chodzi? Bo nie rozumiem... Trudno to sobie nawet wyobrazić... Mogę dostać jakąś podpowiedź, wskazówkę, czy coś? Wiesz, mały poziom ajkiu mam...
  18. ... do jakich zaglądacie? Macie jakieś ulubione? Gdzie, co warto poczytać? Podzielcie się informacjami. Nie dajmy umrzeć poezji w wersji papierkowej! :)
  19. Aplazja wieczoru to rozlana plazma zgiętych kondygnacji zachodu zanurzonych w szlam morza. Apla nieba zdążyła zzuć migotanie pikseli. Wrzuca je wgłąb daczy, przez zdyszany luft - jak halityt do garnca przez dziurę w pokrywce. Zaokienna, nadbrzeżna niwa nie potrafi imać dwu scalonych ciał. Nadzwyczajnie tęskni. Skąpe, zapomniane Riedlowskie trawy - w oddali drżą tylko tymbale nawiedzone księżycem. Screenshot i kiery naszkicowane opalonym pareo, babe, najlepiej wciąga się w twoich ramionach. Potem lubczyk i romantyczne prześwity na piersi - z nalotem lepry - choć, prawdopodobnie - to tylko chwilowe refleksy Rubinu. Obsypane stopy piaskiem układamy w macierz, taki repertuar to najczulszy matecznik. Prawie wschód, odurzona jeszcze rumem pościel wchłania zmęczone szanty.
  20. Bazylu, być może tak jest. Podmiot liryczny przedstawia tylko swój obraz tęsknoty, odczuwany na swój sposób, tyle :P Pozdrawiam, Piotrek
  21. nie dało się. zatrzymywało parę z kubka. wszystko stawało się fotografiami. miały smugi myśli. zwichnięte koniczyny w stadzie baranów - w styczniu [bo chłód z każdej strony, nawet ten wmawiany] - zazwyczaj , ból rozkładał się na nie, niechcący: z kofeiną na balkonie, w kojących widokach na psy ciągnięte sznurem jak sanie. Monotonia i rozkład na czynniki pierwsze: wykolejenie, potem trajektoria i zniszczenie. często, śniły się twoje wuzetki i pościel zaparzana ciałem. robię dni wolne od podstaw, zasad, zobowiązań. alienacja, jakbym wymazał dźwięki -gąbką- wyobraź sobie czyjeś krematorium trafień w kogoś, jego zgaszone ognisko, wmawianie, że wilgoć - w nim - to jeszcze wylęgarnia dymu. tkwi we mnie, o dziwo, słaby proces pożerania świata - choć mocny - od pozostawiania twoich śladów.
  22. Ja tu wchodzę - a tu dyskusje takie. No, proszę... Bez popadania w skrajne emocje, Panie i Panowie... Mithotynie, ok widzę, że taka forma wypowiedzi nie trafia do ciebie. Nic innego nie pozostało... jak po prostu uszanować. Po co te ujadliwe kąsanie na kredensie? To jakaś wojna? Nie zdziwiłbym się - na tym portalu to chyba standard... Stary Kredensie, w jakikolwiek by nie rozumieć... to chyba, ja również nie pachnę Paryżem. Staram się wysłuchać każdej opinii. Nie wszystko jednak musi być do końca zrozumiane... ale uszanowane - jak najbardziej. Pozdrawiam, Piotr
  23. Może, dawno temu, światło układało do snu. Opowiadało legendy o victoriach, swoim nadprzyrodzonym powstawaniu, gdzie szybko stało się głównym nominativ niepewnej siebie przestrzeni. Może było mistyfikacją matki, nuceniem nad kołyską - ujętym gładzeniem blizn, lizaniem martwych pikseli, egzekutorem lub zmiękczeniem niepotrzebnego nikomu miąższu. Może cofało skutki pierwszych potknięć, które może nawet nie nastąpiły: błyskawiczny punkt przywracania, jego megalomania w odpryskach. Chyba brakowało wtedy zachłyśnięć, głaskania po karku. Autorytetu do wysłuchania. Jakby gardła były spływem - a błędnik wysuszonym orzechem - metalowym owocem buku, który chaotycznie odbijał się po każdych kątach skupienia, możliwości postrzegania. Rolplej odwrócono. Coś [mówią, że jakby dojrzałość] zmusiło - by być światłem, zastępstwem smoczka, utylizacją mroku. Staram się być pożeraczem twoich zjaw, surowych widowisk nicości. Lepkość nie ustaje, chce być jednością, nierozwiązywalnością dotyku, stertą pocieszeń, aż po wrażenie naiwnych... styków dwu nie do końca rozpalonych ognisk. Lepkość tkwi, zwyczajnie, w nieprzerywalnym pocałunku na dobranoc.
  24. Jak nazwać świat zamknięty w innym świecie? Omylnym zastrzykiem? Błedną suriekcją virium maioris, bezwyjściowością wymiaru? Klisze pękły, uległy zawałowi nasyceń - niemoc chwytania to powód do przynależności do nałogu. Tak jest, gdy demony odbierają możliwość ucieczki. Utknięcie trwało w cieniach. Cieni już nie ma, bliscy są poza obwolutą horyzontu, jedyne signum ulotności. Są pudełka - jak puste skarbonki - w których się zamknęliśmy, które się potrząsa, gdy nadchodzi potrzeba sprawdzenia - czy się jest. Almelo skisło, ma szare wiraże cegieł, wielkie witryny bez Bakczysaraju.
  25. Jakby coś mnie tu wepchnęło, zamurowało wgłąb kilkusekundowej bańki. Jeśli coś raz cię zamknie, będzie chciało powrotów. Potrzeba zmian nabiera wartości sacrum, wzniosłej otoczki, intymnej prędkości rozkładu rzeczy do tej pory ważnych. Zacząłem traktować ogół okrężnie, jakbym omijał satynowe okrawki nieba na jezdni. Wskazówki rozpłynięto, czas jest tu nietoczącą się nigdy kulą, czajnikiem na lodzie. Ciało wrzucone nie w ten świat. Istnienie na pstryk, abstrakcja strącona jak dzień z zenitu, błyskawicznie jak rozchylona narzuta z ramion. Chłód - jakby coś całowało w szyję, mówiąc: Sweety, it is a mistake. Dreams are gone. Wyłącz moje dni, atrapy we wnętrzach. Mój upiór mógłby zakwitnąć szczenięcą czereśnią, dziewiczym kwiatostanem łubinu, kielichami muchołówki z obwolutą niedosytu, perfekcją bytu w dziczy, siłą jakiej nigdy dopotąd nie miało żadne zjawisko, żaden wybuch materii. Załataj defekty motyla, wykonaj print screen niepodjętych decyzji, ujarzmij chaotyczne obroty rewersu... Jak ciepłe są klamki po drugiej stronie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...