Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak najstarsza wieść głosi i niesie
(wszyscy wiedzą, bo taka jest moda,
co nie zmienia się ani na chwilę),
Lew był królem w sawannie i w lesie,
błaznem króla był wariat Koczkodan,
no a Goryl - jak dziś - był gorylem.

W każdej chwili otacza więc króla
grono małp, od najstarszych chwil świata,
czy król radzi nad wsią, czy nad miastem:
jedna pragnie być wściekle ponura,
druga stara się być głupkowata,
a obydwie są równie małpiaste.

Goryl strzeże królewskiej osoby,
która stale jest gdzieś narażona
i co rusz to się bardziej naraża,
a Koczkodan na różne sposoby
robi z króla wielkiego balona;
tłumy wyją, a król się obraża.

Tak więc, kiedy reformę król daje,
znów doniosłą, na wskroś postępową,
i wprowadzić jej w życie nie może,
Goryl chwali: "To przyszłość dla kraju!",
a Koczkodan grzmi: "Ciesz się odnową,
bo jest wszystko jak dawniej! - Nie gorzej!"

Lew czasami przemawia do tłumu
o postępie, wyraźnych poprawach,
wreszcie kończy się piękna przemowa;
Goryl klaszcze - narzuca rytm szumu,
a Koczkodan grzmi: "Po co te brawa?
Król i tak będzie nie raz bisować!"

Gdy Lew czegoś tam znowu zabrania,
Goryl w życie zakazy Lwa wciela,
tak go chwaląc: "Król zawsze ma rację!"
A Koczkodan dodaje: "Kochani!
Gdy zaczniemy tę rację podzielać,
to stworzymy na fest demokrację!"

Aż któregoś dnia Lew się zajeżył:
"Moja godność nie zniesie zniewagi!
Goryl! Wrzuć go do mamra i tyle!"
A Koczkodan zza kratek Lwa zmierzył
i rzekł: "Dziwi mnie, że swej powagi
musisz bronić na siłę z Gorylem".

Wtedy w tłumie zawrzało, zawyło,
że Lew boi wyraźnie się czegoś,
że sumienie ma złe i nieszczere.
A ponieważ już błazna nie było,
lud się śmiał wprost z monarchy samego,
zaś Koczkodan się stał bohaterem.

Opublikowano

Sylwestrze, dziękuję serdecznie za przeczytanie i bardzo przychylną recenzję (pewnie zanadto chwalisz mój utworek, ale ogromną radość mi sprawiłeś). Ja również się kłaniam. :-)

Stanisławo, cieszę się, że dobrze Ci się czytało i że menażeria jest Ci znajoma. Znaczy się, bajka chyba trafiona? :-)

Stefanie, o kaczkach teraz mówi się i pisze tyle, że temat robi się wyświechtany i nic nowego chyba wymyślić się tu już nie da. Ale one są, oczywiście, są w domyśle i między wierszami, i w powłoce innych zwierzątek z bajki... ;-)

Pozdrawiam Was ciepło!

Opublikowano

nie chcę czepiać się przecinków
ale czemu w tym odcinku
braknie słonia, krokodyla,
zebry, antylopy, żyraf
żmiji, węża, gnu, chomika,
gdzie jest hiena czy pelikan
nosorożec, żółw, jaszczurka,
sępy, strusie, pióro z kurka,
marabuty, mrówki, dropie,
lub dinozaur co w wykopie
siedzi, może liczy kręgi
zęby, albo iść którędy
by wyliczyć co tam jeszcze
czego w bajdzie tej nie zmieszczę?

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

Istotnie życiowy scenariusz: błazen bohaterem, król błaznem (goryl jak to goryl...) Ładny układ rymów bardzo mało ludzi je tak ustawiać potrafi, ale cała akcja to praktycznie 2 ostatnie zwrotki- sam nie wiem czy to dobrze, że przez tyle strof opisujesz po prostu zwyczaje w królestwie, a grubszą amunicję zostawiasz na koniec. Właściwie to zdaje mi się, że to genialny zabieg. A i łatwo się czyta. Cudowne!
/Pozdrawiam :) Jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No tak, kaczki są wszędzie.
a widzisz! Widzę! Kaczki są wszędzie! Obserwują! Podsłuchują! Łaaaaa!!! Łapie się za głowę i zaczyna biegać w kółko po pokoju, tupiąc potwornie i budząc sąsiadów. Jest pierwsza w nocy...

;D

A wiersz mi się - szczerze mówiąc - nie bardzo podoba. Faktycznie nieco nużący. Niby poprawnie napisany - nic mu nie można zarzucić. Ale mnie nie porwał. Miałaś wcześniej kilka dużo lepszych wierszy. Czekam więc na następne. :)

Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Messalinie, Twoja bajka jest świetna! Dziękuję za taki fajny prezent! Gdzie te zwierzęta? Ano, pewnie są i w moim wierszyku - za drzewami, w matecznikach i ostępach. ;-)

Jimmy, serdecznie dziękuję za tak pochlebną opinię! Cieszę się, choć wiem, że przesadzasz mocno - genialne to to nie jest! Ale jest mi niesłychanie miło! :-)

Rhiannon, cóż - masz te same odczucia, co Kalina, więc też moja odpowiedź dla niej dotyczy także Ciebie. Dzięki za przeczytanie.

Pozdrawiam Wszystkich cieplutko.

Opublikowano

Oprócz poprawnego warsztatu wyraźne NIC. Nie wiem na co komu czytanie takiej bajki? Fabuła zapada się pod włsnym ciężarem, trudno dobrnąć do końca, a jeśli sił na to starczy, to ciężko z czystym sumieniem powiedzieć, że się opłacało. Moim zdaniem utwór dobry dla autora, jako ćwiczenie warsztatowe i tylko tyle.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Przed chwilą byłem "piętro niżej" i nie mogłem wyjść z podziwu (u M.N.)... a tu widzę kolejna niespodzianka... i to jeszcze w moim ulubionym temacie :)))
Wyrazy uznania. Pozdrawiam.

Opublikowano

Ali Ani, dziękuję za pochwalenie warsztatu i za dobrnięcie do końca mimo znużenia. Zdania są podzielone, jak widać, ale postaram się poprawić na przyszłość. Jednak w tym celu muszę wiedzieć, co to znaczy (konkretnie), że fabuła zapada się pod własnym ciężarem? Wydawało mi się, że jest lekka, nawet kabaretowa, ale ciekawa jestem Twojego zdania w szczegółach.

HAYQ, serdeczne dzięki za pochwałę! Porównanie mnie do Messy i postawienie naszych ballad na tej samej półce - to nie byle jaki komplement dla mnie! :-)

Pozdrawiam miłych Gości.

Opublikowano

jeden z najlepszych wierszy, jakie czytałem na tym forum
Po prostu świetny, genialne rymy
Idealny do tomiku wierszu albo podręcznika

No a poza tym chyba można by go odnieść do polskich reali.....

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet pod z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...